Wynaturzona polityka

Douglas Jones

Nie zrozumiemy obecnej sceny politycznej bez znajomości Franciszka Piekarza. 21 października 1789 w paryskim sklepie Franciszka zabrakło chleba. Były to niespokojne dni poprzedzające Rewolucję Francuską. Wielu ludzi nie dojadało, a paryski tłum uznał brak mąki u Franciszka za akt zdrady. Powodowany wściekłością wyciągnął piekarza ze sklepu i powiesił na latarni. Wolność, równość, braterstwo. 

Jakobini często używali linczu jako środka do osiągnięcia celu. Potępiali warunki życia w mieście – braki w zaopatrzeniu, inflację itp. Ich rzecznik, Robespierre, groził „spekulantom i arystokracji”. Niezadowolenie wzmagało się, aż w końcu rada Paryża ustąpiła Jakobinom i ogłosiła stan wyjątkowy. Jakobini kochali sytuacje kryzysowe. 

W ciągu kilku lat Jakobini z Robespierrem na czele stali się przywódcami rewolucyjnych rządów krwi. U szczytu ich krucjaty Robespierre wyrzekł znane słowa: „Jeśli w rządach ludu w czasie pokoju dominuje cnota, to w czasie rewolucji jest to cnota i terror: cnota, bez której terror jest zgubny; terror, bez którego cnota jest bezsilna. Terror to niezwłoczna, surowa i nieugięta sprawiedliwość.” 

Choć dzisiaj gilotyna źle się kojarzy, to jednak w tamtych czasach uważana była za oświecone narzędzie naukowego postępu. Starożytne tortury zastąpiono bezbolesnym skróceniem o głowę. Jednak pomimo przelanej krwi rewolucyjna retoryka nie była barbarzyńskim krzykiem despoty, lecz nadobną mową tolerancyjnych i kochających pokój intelektualistów. Wezwanie do tolerancji zawsze poprzedza rzeź. Tak tłumaczył to Robespierre: „Jaki przyświeca nam cel? Pokój i radość z wolności i równości; rządy wiecznej sprawiedliwości, której prawa zapisano nie na marmurze i kamieniu, ale w sercach wszystkich ludzi – nawet w sercu  niewolnika, który o nich zapomniał, i w sercu tyrana, który im zaprzeczył.” 

Jakobini nie byli egoistycznymi relatywistami. Wierzyli w wieczną równość i wolność. A jednak w tym samym wystąpieniu Robespierre mówi: „Kara dla wrogów ludzkości jest łaską. Ułaskawienie ich to barbarzyństwo. Bezwzględność tyranów kieruje się tylko ich surowością. Bezwzględność rządów republikańskich bierze się z miłosierdzia.”

Robespierre, jak wielu innych, używa uświęconych słów pogańskiego zaklęcia: „wrogowie ludzkości”. Od dawca w tej roli występują chrześcijanie. To odwieczne oskarżenie jest kierowane pod ich adresem ze strony tych, którzy traktują rodzaj ludzki w nabożną czcią. Już Tacyt pisał, że Neron skazywał chrześcijan „nie tyle z powodu podpaleń, co ze względu na nienawiść rodzaju ludzkiego.”

     

Drugie oblicze Jakobinów
Choć Jakobini wywarli wielki wpływ na bieg historii i okazali się oddanymi racjonalistami, którzy zamienili katedrę Notre Dame w Świątynię Rozumu, jakobinizm opiera się na jawnej sprzeczności. Wolność i Równość zawsze walczą ze sobą o prymat. Jeśli pozwolić ludziom żyć w pełnej wolności, przyniesie to koniec równości. Jeśli będziemy nalegać na równość, pozbawimy się wolności. To jak próba zmieszania wody z ogniem – z góry skazana na niepowodzenie.

Wielu konserwatystów wskazywało na tę sprzeczność, jednak umknęło ich uwadze to, że jakobinizm potrzebuje tej sprzeczności, którą żywi się nowożytna polityka. Sprzeczność wprzęga Jakobinów w cykl winy i zbawienia, przez co stają się podobni do górnika-czyściocha, który nieustannie to brudzi się, to myje. Kiedy wolność za bardzo się wybija, zostaje ukrócona równością. Kiedy równość staje się zbyt krępująca, jej więzy rozrywa wolność. Ta sprzeczność napędza samą siebie, ciągle pozostając w napięciu – winna z powodu upadków, lecz szukająca samozbawienia we wciąż nowych reformach.

Jakobinizm skazany jest na ten cykl, ponieważ własną trójcą zastąpił prawdziwą. Abstrakcyjna wolność ma uwzględniać wielość i różnorodność, a abstrakcyjna równość – jednakowość i jedność. Braterstwo z kolei ma łagodzić napięcia między zwaśnioną wolnością i równością. Jednak ponieważ mamy tu do czynienia z fałszywą trójcą, złudną harmonią jedności i różnorodności, jej skutkiem jest wieczne niezadowolenie i obozy śmierci. 

Pomimo tego jakobinizm lubuje się w tym napięciu, ponieważ i tak nie jest pomyślany dla tego świata, którego zresztą nienawidzi wraz ze stworzonym przez Boga porządkiem rzeczy. Racjonalizm zawsze dąży do zmiany świata. Idee jakobińskiego racjonalizmu kolidują z kategoriami tego świata, stąd jest obrażony na życie i zwalcza je. Próbuje się wyrwać z Bożego świata i znaleźć się w pogańskim kosmosie, gdzie jego sprzeczność będzie mogła zaznać świętego spokoju. Ale pogański kosmos to nie ten świat i dlatego jakobinizm ucieka od rzeczywistości i wynaturza się. Jest zbyt wyniosły, aby pasować do rzeczywistości, więc przy pomocy gilotyny dopasowuje rzeczywistość do swoich abstrakcji.

Nienawiść żywiona przez jakobinizm do ziemskiego życia widoczna jest nie tylko w jego najbardziej rażącej sprzeczności. Widać ją w każdej elemencie wolności, równości i braterstwa. Zarówno podczas Rewolucji Francuskiej, jak i obecnie żaden z nich nie oznacza tego, co obiecuje.

W tradycji jakobinizmu wolność to przykrywka dla wyuzdania – to wołanie o prawo do życia bez hamulców. To z kolei jest żądaniem prawa do niedojrzałości – bezkarnego sikania gdzie popadnie. W końcu zdziecinnienie to igranie ze śmiercią. Dziecinne ręce bezmyślnie pchają się tam, gdzie czyha niebezpieczeństwo. Wyuzdanie lekceważy groźbę Bożego przekleństwa i jest tak rozczarowane życiem, że żąda prawa do samobójstwa.

Jakobińskie elity zachęcają do wyuzdania, bo wiedzą, że wina z nim związana pomaga kontrolować społeczeństwo. Nie tak łatwo bowiem manipulować wolnym i odważnym ludem – zbyt szybko mógłby zagrozić rządom jakobinów. Jednak poczucie winy i niedojrzałość wzmacniają ich rządy. Społeczeństwo zniewolone poczuciem winy nie zakwestionuje budzących oburzenie dekretów o równości. 

Równość według Jakobinów nigdy nie oznaczała po prostu równości wobec prawa. W starożytności i średniowieczu w zasadzie udało się ją zachować, jednak dla Jakobinów równość to całkowity konformizm i likwidacja różnic. Jeśli bogiem wyuzdania jest nieskończona wyjątkowość, to bogiem równości jest doskonałe zlanie wszelkich rozróżnień. Abstrakcyjna jedność lub jednakowość nie uwzględnia żadnych różnic. Wszystko musi być jednym i tym samym.

Zwracanie uwagi na różnice między rasami i płciami jest więc bluźnierstwem przeciwko bóstwu równości. Wysoki musi być poniżony, a niski wyniesiony. Ludzkość musi być oczerniona, a środowisko wywyższone. Spraw, by młodzież powodowana poczuciem winy zajęła się recyklingiem, a pozyskasz Jakobinów wiernych na całe życie. Fałszywa trójca chce ich wszystkich i pragnie, by czuli się winni, z powodu niemożności usatysfakcjonowania któregokolwiek z trzech panów. 

Najlepszym znakiem niedojrzałości jest przesyt ustaw i rozporządzeń. Ludzie dojrzali wiedzą, że cnota przynosi życie. Lecz połączenie dziecinnej niefrasobliwości z protekcjonalny wyrównywaniem wszystkiego gwarantuje opasłe i stale rosnące tomy dzienników ustaw i kodeksów karnych. Labirynt przepisów i prawników jest jednoznacznym znakiem tego, że jakobinizm przewodzi kulturze. 

Braterstwo, ostatnia z jakobińskich cnót, również nigdy nie była tym, czy jest jej chrześcijański odpowiednik. Miłość bliźniego zastąpiono sentymentalizmem. Jakobini zawsze kochali abstrakcje bardziej niż ludzi. Używają ludzi, zwłaszcza z marginesu, dla wzmocnienia swej władzy. Ukrywają swą protekcjonalność pod płaszczem sentymentalizmu. Bogaci Jakobini podczas Rewolucji Francuskiej ubierali się jak biedota i w ten sposób okazywali pychę i zadufanie w sobie. Sentymentalizm jest gnostycką miłością, która nigdy nie brudzi swych rąk dotykiem prawdziwych ludzi. Jakobini potrzebują go dla zamaskowania sprzeczności między wolnością i równością – wyniszczająca walka wolności z równością przystrojona jest szatą braterstwa. Po prawej stronie sceny politycznej apel o braterstwo często przybiera formę nacjonalizmu – zawoalowanego żądania, by na ołtarzu racji stanu złożyć w ofierze nasze dzieci. 

Stary jakobiński slogan „Wolność, Równość, Braterstwo” należałoby odczytać jako: wyuzdanie, konformizm, sentymentalizm. Niezbyt to poetyckie, ale podkreśla brzydotę, która zwieńcza każdy pogląd nienawidzący życia na ziemi.

     

Wszyscy jesteśmy Jakobinami
Gilotyny znikły z krajobrazu – obecnie nawet nie są potrzebne. Jakobinizm króluje na scenie politycznej. Jego wartości i retoryka stały się pokarmem naszej kultury. Są tak powszechne, że stały się niezauważalne. Każda znacząca partia polityczna w większym lub mniejszym stopniu je akceptuje. Lewica stara się jak najbardziej poszerzyć granice ich oddziaływania, ale i prawica działa w ich ramach. Obie strony zgadzają się, że mieszanka wyuzdania, konformizmu i sentymentalizmu zagwarantuje potrzebę nowych regulacji prawnych.

Media i przemysł rozrywkowy nie przepuszczą okazji do zamanifestowania poparcia dla jakobińskich idei. Nie jest to wynikiem spisku, lecz wiary w ich słuszność. Począwszy od porannego wydania wiadomości, przez popołudniowy talk show, a skończywszy na głównym wieczornym wydaniu wiadomości Jakobinizm wraz ze swoją nienaturalną sprzecznością pozostaje wszechobecny i niezauważony jednocześnie. 

Wszystko to odnajdujemy w historii Franciszka Piekarza. Piekarz to piękny obraz życia i kultury – kultywuje pszenicę, oswajając naturę, i pomnaża jej wartość, a jego chleb jest naszą radością i pożywieniem. Duch jakobinizmu krzywi się na takie rzeczy. Nie cierpi stworzonego porządku i powodowany samobójczym napadem złości pragnie zaprowadzić własny. Chce wyczarować darmowy chleb przy pomocy rozporządzeń i przepisów, a kiedy nic z tego nie wychodzi, linczuje piekarza i jak maminsynek pada powalony udawanym bólem. Oto prawa człowieka. Oto wynaturzenie zwane nowożytną polityką.

     

Autor jest wykładowcą filozofii w New St. Andrews College, Moscow, USA.
Artykuł ukazał się w „Credenda Agenda” t. 13, nr 6. www.credenda.org