Radość poznawania Boga

paweł bartosik

Po co zostaliśmy stworzeni? Żeby poznawać Boga. Jaki cel powinniśmy sobie obrać w życiu? Poznawanie Boga. Czym jest „życie wieczne” dane przez Jezusa? Znajomością Boga.
„Poznawanie Boga”, J.I. Packer 

A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś.
Ew. Jana 17:3    

To, co przychodzi nam do głowy, gdy myślimy o Bogu, najpełniej nas określa.
A.W. Tozer

     

Każdy chrześcijanin ma jakąś znajomość Boga i Jego natury. Poprzez narodzenie na nowo wszyscy zaczęliśmy poznawać Boga. Tą myśl można sformułować inaczej: wszyscy posiadamy pewnego rodzaju teologię, niezależnie od tego, czy kiedykolwiek zdecydowaliśmy się, aby nad nią pomyśleć. 

Bóg zrodził nas przez swojego Ducha, abyśmy żyjąc na ziemi mogli Go poznać i oddać należną Jemu chwałę. Bóg objawia swoją chwałę w stworzeniu i w Biblii, naszą odpowiedzią powinno być radosne uwielbienie Jego, wyrażające się w naszych słowach, myślach i postępowaniu. 

Wielu z nas może tutaj powiedzieć: Poczekaj, ale po co się tym zajmować? Poznawanie Boga jest zajęciem nie mającym żadnego związku z rzeczywistością w której żyjemy. Poza tym przez to starasz się zamknąć Boga w sztywnych ramach bezużytecznej teorii, tracąc tylko czas. Zatem zajmijmy się czymś bardziej praktycznym.

To pseudopobożne rozumowanie jest nie tylko poważnym odejściem od chrześcijańskiego myślenia minionych wieków, ale i stanowiskiem zupełnie sprzecznym ze słowami Pisma Świętego:

„A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego    prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś.”    (Jan 17:3)

„Gdyż miłości chcę, a nie ofiary, i poznania Boga, nie     całopaleń” (Oz. 6:6) ( zobacz także Jer. 9:22-23).

     

Dlaczego nasze myślenie o Bogu musi być poprawne?
Biblijną zasadą jest, że poprawny styl życia wynika z poprawnego myślenia. Poznawanie Boga jest zatem chyba najpraktyczniejszą rzeczą, jaką można się zająć. Poznanie Boga ożywia serce człowieka i skłania nas do działania, do głoszenia Jego chwały, służenia innym, rozwijania w sobie postawy miłości i pokory. Pragnienie zgłębiania tego, co objawił nam Bóg o sobie powinno być największym pragnieniem Bożego dziecka. Spójrzmy jak np. Psalmy są przepełnione gorącym pragnieniem ich autorów oglądania cudowności Bożego Majestatu:

„Błogosławiony Tyś Panie, naucz mnie ustaw Twoich” (Ps. 119:12).

„Otwórz oczy moje, abym oglądał cudowność zakonu twego” ( Ps. 119:12) ( zobacz też Ps 119: 97,103,125).

Czy nasze modlitwy wyrażają również taką gorliwość w chęci poznawania Boga Biblii?

Lekceważąc sprawy, o których mowa, niebezpiecznie zbliżamy się do grzechu bałwochwalstwa. Istotą tego grzechu jest przyjęcie poglądów nt. Boga niegodnych Boga. Bóg stworzony w umyśle człowieka jest kimś innym niż w rzeczywistości. Taki Bóg może być podły lub łagodny jak baranek, w zależności od stanu umysłu, który go zrodził. Sprawą najwyższej wagi jest, czy nasza idea Boga możliwie najpełniej odpowiada prawdziwej istocie Boga. Nie wolno nam mówić o Bogu nic ponad to, co mówi o Nim Biblia, czyli samoobjawienie się Boga. 

Niestety słabość wielu naszych kościołów wynika z nieznajomości nauki o Bogu, jak i braku praktycznej społeczności z Nim. Dziś wielkie myśli o człowieku zostawiają mało miejsca dla myśli o Bogu. Wolimy częściej rozmawiać o tym, co zrobić, aby było nam dobrze w kościele, niż o tym, co w nim zrobić, aby dostosowywać naszą praktykę do Bożych standardów.

Powszechna dziś tendencja do bycia twórczym w oddawaniu Bogu czci zniża Go do poziomu ludzkiego umysłu i pokazuje, jak mało wiemy o Bogu, „do którego należą mądrość i moc, który zmienia czasy i pory, utrąca królów i ustanawia królów, udziela mądrości mądrym, a rozumnym rozumu; który odsłania to, co głębokie i ukryte, wie, co jest w ciemnościach, i u którego mieszka światłość” (Dan. 2:20-21 ), który jest Bogiem wielkim i strasznym (Dan. 9:4)

No, dobrze – ktoś może powiedzieć – ale jak możemy Boga poznawać, kiedy już uświadomimy sobie, jak jest to ważne?

     

Stworzenie objawia Boga
Bóg objawił się w swoim stworzeniu. Każdy człowiek patrzący na niebo, drzewa, kwiaty – patrzy na zapis ręki Bożej. Zatem Boga możemy częściowo poznać w Jego stworzeniu. Ludzie niewierzący bardzo często żądają widzialnego znaku (dowodu) Bożego objawienia –  Och, gdyby tylko ukazał mi się anioł, natychmiast bym uwierzył –  mówią (Biblia twierdzi, że takie myślenie jest kłamstwem – patrz Łuk. 16:31). Problemem nie jest, że Bóg się nie objawił w oczywisty sposób. Problem jest w tym, że ludzie są ślepi.

     

Biblia objawia Boga
Bóg objawił się w swoim Słowie, które przekazał nam w formie spisanej. Tam zawarte jest szczegółowe objawienie Boga. Poprzez te Pisma jesteśmy pod światłem. Zostały napisane dla naszej nauki, abyśmy pouczeni mieli z nich nadzieję (Rzym. 15:4 ). Żadne ze słów Pisma nie jest pochodzenia ludzkiego. Bóg mówi do nas w sposób autorytatywny tylko w Biblii i nigdzie poza nią. Ile tej Biblii potrzebujemy, by móc Go poznać? Całej. Co zatem Biblia mówi o poznaniu Boga? Mówi, że Boga poznać możemy tylko przez poznanie Jezusa Chrystusa, który sam jest Bogiem objawionym w ciele (Jan 1:14; 14:6,9). Nie ma żadnego innego Chrystusa, jak tylko Chrystus którego znamy dzięki prawdzie i doktrynie samej Biblii. Jezus przychodzi do nas, jak zwykł mawiać Kalwin, „odziany w swą Ewangelię”. Naszym celem powinno być poznanie Chrystusa prowadzące do uwielbienia Go (Kol. 2:2).

„A on odpowiadając, rzekł: Napisano: Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, pochodzącym z ust Bożych” ( Mat 4:4)

Stuart Olyott powiedział kiedyś, że niektórym ludziom brakuje witamin. Mają jakieś tam określone witaminy, ale brakuje im witaminy Ezechiela, Malachiasza i Zachariasza. Nigdy tych witamin nie przyjęli i cierpią na zdrowiu. Musimy całą Biblię wziąć pod uwagę. 

Jezus Chrystus jest w całej Biblii (Dzieje 10:43, Łuk. 24:27). Jeśli nie znamy całej Biblii, to nasz obraz Jezusa Chrystusa będzie zniekształcony. Jeśli zignorujemy część Bożego Słowa, to nasze życie duchowe będzie miernym wysiłkiem. Najczęściej bałagan w Kościele wynika z braku poznania Słowa Boga. Gdziekolwiek Kościół chrześcijański ma upaść, najpierw występuje zepsucie wyznawanej przez niego teologii. Kościół zaczyna wówczas otrzymywać nieprawdziwe odpowiedzi na pytanie „Jaki jest Bóg?”.  Dlaczego Reformatorzy kładli tak wielki nacisk na wykładanie Słowa? Ponieważ chcieli aby każdy mężczyzna, każda kobieta, chłopiec i dziewczynka znali całe Słowo Boże. Czytajmy zatem Biblie regularnie, aż Ozeasz, Malachiasz, Jozue staną się nam tak samo znani co Jan, Mateusz, Marek.

     

Poznanie i wzrost poprzez umysł
Biblia uczy, że wzrost chrześcijański następuje poprzez umysł. Nie odwracajmy uwagi od Boga poprzez skupienie się na własnych emocjach i pielęgnowanie ich. Może przyjść czas, kiedy będziemy musieli iść za Bogiem pomimo negatywnych emocji. 

Niestety współczesne chrześcijańskie nauczanie mówi, że nasz wzrost następuje poprzez tzw. „przenikanie”. Mówimy o wspaniałym nabożeństwie na którym „czuliśmy powiew Ducha”, zwiastowanie było „w mocy”, a podczas uwielbienia czuliśmy szybsze bicie serca. Nie chcę negować wagi i wartości uczuć i emocji w przeżywaniu wiary, ale tak naprawdę co się wówczas dzieje, to często szybszy przepływ adrenaliny i dobre samopoczucie.

Nie zmienia się nic w naszym umyśle, stąd po paru dniach (a nawet godzinach) znów ogarnia nas przygnębienie, depresja i poczucie winy z powodu naszej kulejącej duchowości, ponieważ nie czujemy się tak, jak podczas pamiętnego nabożeństwa. Chrześcijański wzrost następuje właśnie poprzez umysł (patrz Ef. 5:17; Kol. 1:9 ).

Ale może być też inna przesada, polegająca na słyszeniu Bożego głosu jedynie w poszczególnych wersetach. Mówimy wówczas, że Bóg mówi do nas poprzez pojedyncze wersety, lubujemy się w przeżywaniu ulubionych wersetów, podczas czytania których Bóg „szczególnie do nas przemawia.” Prawdą jest jednak, że Bóg mówi do nas przez całe Pismo (2 Tym. 3:16), może słyszymy Go trochę lepiej, czytając poszczególne wersety (często cytowane przez ewangelistów i kaznodziejów), ale cała Biblia jest Jego Słowem. 

     

Raduj się poznawaniem swego Boga
Pewnym jest, że im bardziej nasze myśli będą przesycone biblijnym myśleniem o Bogu, tym nasze życie będzie bardziej święte, gorliwość i odwaga zastąpią duchową ospałość i bojaźń.

Serce chrześcijanina powinna charakteryzować radość płynąca z poznawania Boga. Na pewno nigdy nie będziemy mogli usiąść gdzieś i powiedzieć, że już nic więcej nie da się o Nim powiedzieć, bo już wszystko poznaliśmy, bo przeczytaliśmy Biblię 20 razy. Nie. Im więcej czytamy Bożego Słowa, tym nasz podziw wobec Niego powinien być większy. To z niej uczymy się o trójjedynym Bogu, który jest Panem historii, łaskawym i zarazem sprawiedliwym władcą całej ziemi.

Dopiero wtedy, gdy poznawanie Boga stanie się dla nas prawdziwą radością, będziemy mogli powiedzieć wraz z Psalmistą: „O jakże miłuję zakon twój” (Ps. 119:97).