Podstawy chrześcijańskiego światopoglądu (2) – konieczność światopoglądu

Marek Kmieć

Biblia mówi, że: „Pańska jest ziemia i to co ją napełnia” (Ps. 24,1). Tak więc wszystkie rzeczy oraz cała historia świata należą do Boga Biblii. Tym samym nie ma nic, co ma istnienie samo w sobie, co się samo napędza, pojawia i znika, lub też działa według obiektywnych i abstrakcyjnych „praw natury.” Wszystko – począwszy od rzeczy najmniej ważnych do tych najważniejszych – jest sprawowane według zamysłu Tego, który jest Panem i Królem wszystkiego (Ef. 1,11; Ps. 104; Dz. 3,18). Nie tylko rzeczy i zjawiska należą do Boga, również każde wydarzenie, które ma miejsce w czasoprzestrzeni. Nic nie wymyka się spod Jego kontroli, nic nie może samo stanowić o sobie. On jest absolutnym Suwerenem wszechrzeczy.

W takim właśnie świecie, który w całości należy do Boga, Bóg postawił człowieka.  Człowiek podobnie jak cały świat jest Bożym stworzeniem i należy do Niego w całości. Zadaniem człowieka od początku było interpretowanie (tj. nadawanie znaczenia) całego świata za Bogiem. Aby mógł czynić to poprawnie, już w raju (nawet przed upadkiem) potrzebował obiektywnego i autorytatywnego objawienia od Boga. Po to, aby mógł mieć właściwy, tj. dający życie, światopogląd, musiał zostać poinstruowany przez Boga o tym jak zachowywać się w Jego świecie. Konsekwencją autonomicznego (niezależnego) podejścia do Bożej rzeczywistości była wtedy i jest również dzisiaj – śmierć. To właśnie spotkało pierwszego człowieka – Adama – naszego reprezentanta, w tym pierwszym akcie niezależnej interpretacji. Ewa poddała w wątpliwość czy Bóg rzeczywiście zna właściwości drzewa, z którego zabronił im jeść. Przy pomocy swoich niezależnych zmysłów (w oderwaniu od Bożej wypowiedzi) doszła do wniosku, że to drzewo ma pożywne owoce. Rezultatem była śmierć.

Czym więc jest „światopogląd?” Światopogląd, jak samo słowo na to wskazuje, to sposób postrzegania otaczającego nas świata, sposób spoglądania na całą przyrodę, historię jak i innych ludzi, z którymi wchodzimy w różnego rodzaju współzależności. Światopogląd, to nadawanie znaczenia całemu naszemu doświadczeniu, określanie, co jest dobre, złe, niepoprawne, niemoralne, ładne, pożyteczne, prawdziwe, itp. Każdy światopogląd można przyrównać do kolorowych okularów, które nadają określone zabarwienie wszystkiemu, na co patrzymy. Innymi słowy, jest to zespół najbardziej podstawowych przekonań na podstawie, których człowiek określa wszystkie inne relacje: począwszy od wierzeń religijnych i moralności, a skończywszy na stosunku do pieniędzy, śmierci, przyrody, seksu, wychowania dzieci, itd. Światopogląd jest zatem zespołem najbardziej podstawowych wierzeń, które kształtują nasze podejście do wszystkiego wokół.

W jaki sposób nabieramy tych podstawowych przekonań? Ktoś powiedział, że tak jak zarażamy się grypą – przez jakiś „przypadkowy” kontakt. Światopogląd każdego z nas jest kształtowany poprzez wychowanie, jakie otrzymaliśmy, poprzez różnorakie życiowe doświadczenia. Spotykamy wielu ludzi, którzy są „zainfekowani” różnymi światopoglądami. Wielu z nich nie jest świadomych swojej „choroby” lub nie potrafi jej nazwać po imieniu, co nie znaczy oczywiście, że są zdrowi. A „choroby” są różne: materializm, hedonizm, relatywizm, idealizm, „naukowe podejście,” egzystencjalizm, itp. Codziennie jesteśmy bombardowani światopoglądową propagandą – kiedy jedziemy tramwajem, oglądamy telewizję czy rozmawiamy. Pomimo różnic wszystkie światopoglądy, które nie są oparte na Biblii mogą być wspólnie zaklasyfikowane, jako: autonomia ludzkiego „JA” ponad wszystko.

Czy jest możliwe, aby człowiek powrócił do poprawnego spojrzenia na świat, takiego, jakie miał pierwotnie przed upadkiem? Jak najbardziej. Jest to możliwe tylko jednym jedynym sposobem – poprzez słuchanie Słowa Bożego i działanie Ducha Świętego w sercu człowieka. Jest to jedyna droga i nie ma żadnej innej.

Sprawa światopoglądu jest bardzo istotna, dlatego, iż można by go przyrównać do pewnego rodzaju uprzedzenia. Tylko nieświadomi lub naiwni ludzie mówią, że nie mają żadnych uprzedzeń. Uprzedzenie jest formułowaniem opinii przed rozpatrzeniem dowodów. Uprzedzony człowiek z góry wie, do jakiej konkluzji dojdzie. Chrześcijanie też mają swoje uprzedzenia. Nie sądzę, że jakikolwiek Chrześcijanin chciałby pojechać do Izraela np. po to, aby się samemu przekonać czy rzeczywiście odkryto zmumifikowane ciało Jezusa. Każdy Chrześcijanin z góry wie, że jeżeli nawet jest tam jakieś ciało, o którym archeolodzy mówią, że jest to ciało Jezusa Chrystusa, to i tak to nie może być Jego ciało. Biblia mówi, że Jezus zmartwychwstał i odszedł do Ojca.

To właśnie światopogląd człowieka już na samym początku wywodu decyduje o końcowej konkluzji, a przy tym również o dowodach, jakie ktoś jest w stanie przyjąć (tzn. co będzie gotów uznać za dowód). Na przykład ateista, który wierzy, że istnieje tylko świat materialny, nigdy nie uzna za dowód całego świadectwa Biblii o istnieniu Boga, dlatego, że dla niego nadprzyrodzone wyjaśnienia są z góry wykluczone. Wszyscy dobrze pamiętamy książkę Zenona Kosidowskiego „Opowieści Biblijne.” Zgodnie z zaprezentowanym tam podejściem żaden cud, o którym mówi Biblia, nie może być dowodem na istnienie Boga, dlatego, że Bóg nie może być brany poważnie, jako wyjaśnienie, bo go przecież nie ma. Dlatego musimy szukać innych tłumaczeń tych różnych zagadkowych wydarzeń (o ile one w ogóle miały miejsce).

Tak więc, światopogląd jest tym co u każdego z nas decyduje o punkcie wyjścia, dowodzeniu i konkluzji i co w rezultacie kształtuje nasze postępowanie. Pragnienia i myśli kamiennego serca mogą być tylko „kamienne”, podczas gdy dopiero mięsiste serce może tętnić życiem (Ez. 36,26).

Dlatego właśnie tak ważnym jest, aby człowiek poznał Prawdę (nie abstrakcyjną, nieosobową i nieokreśloną ideę), ale konkretną Osobę – Jezusa Chrystusa.  Dopiero po obmyciu Jego krwią człowiek będzie w stanie kroczyć w wolności, światłości i prawdzie.  Dopiero wtedy (tak jak to czynił na początku Adam) będzie w stanie interpretować cały świat w prawdzie i będzie żył z powodu Prawdy.  I oczywiście to nie będzie jakaś „obiektywna,” „neutralna,” „bez uprzedzeń” interpretacja rzeczywistości – ale raczej interpretacja oddana w niewolę Słowa Bożego.  Uprzedzenie, które wykaże kompromitację i kompletne bankructwo każdego innego uprzedzenia (1 Kor. 1,20) ponieważ tylko w Chrystusie są ukryte wszelkie skarby mądrości i poznania (Kol. 2,3).

Każdy autonomiczny (czyt. buntowniczy) światopogląd ze swojej natury musi skończyć w samo frustracji bez osiągnięcia celu tj. prawdy. Wynika to z faktu, że to jest Boży świat i nikt nie może w nim funkcjonować (oddychać, budować mostów, porozumiewać się, itd.) inaczej jak tylko na założeniu Jego prawdy. Jeżeli niewierzący funkcjonują (do czasu) w Bożym świecie to czynią to jedynie, dlatego, że zachowują się wbrew swoim własnym przekonaniom. Inaczej się nie da. Ale w tym właśnie przejawia się ich zaciekły bunt (Rzym. 1:21).    

Nie ma więc mowy o jakiejkolwiek neutralności, tak jak nie ma mowy o „nie oddychaniu” czy „nie myśleniu.” Chrześcijanie czynili wielką niegodziwość, gdy w przeszłości przyznawali rację niewierzącym, że rzeczywiście dowody na istnienie Boga są dwuznaczne.  Ale tak nie jest. Nikt nie może powiedzieć, że objawieniu Bożemu brakuje jasności, gdyż zarówno „niebiosa opowiadają chwałę Boga,” jak i „gniew Boży z nieba objawia się.” Tak więc wszystko z czym ma do czynienia człowiek jest zawsze jednoznacznym i jasnym objawieniem jedynego i prawdziwego Boga Biblii. Człowiek nie może nie poruszać się na przód w historii swojego życia. Człowiek nie może być (tak jak i reszta stworzenia) a-moralny w jakimkolwiek swoim działaniu.

I w tym, wyżej opisanym sensie, praktycznie każdy żyjący człowiek, posiada określony światopogląd przy pomocy, którego dokonuje interpretacji rzeczywistości wokół siebie.  Może to być interpretacja właściwa albo fałszywa. Interpretacja może być albo manifestacją posłuszeństwa Bogu albo manifestacją buntu przeciwko Jego opisaniu świata. W każdej sytuacji życiowej – czy człowiek oddycha, je, wydaje pieniądze czy myśli o wakacjach – interpretuje albo za Bogiem albo przeciwstawia się Bogu. Biblia na każdym miejscu mówi tylko o dwóch ostatecznych kategoriach ludzi: tych w przymierzu z Bogiem i tych poza przymierzem pokoju z Bogiem. Nie ma kogoś, kto będzie stał pośrodku przed Trybunałem Najwyższego. Każdy człowiek jest albo przyjacielem albo wrogiem Boga – nie ma innej możliwości. Biblia nie wskazuje na taką.