O radości i smutku

Mateusz Wichary

W studiach teologicznych często omija się sferę połączenia systemu teologii z nastawieniem do życia, czyli z pewną stałą naszych emocji. Tymczasem, gdy czytamy Biblię, to okazuje się, że te obie sfery są mocno połączone. I tak „upamiętajcie się” w kazaniu Piotra (Dz. 2,38), to czasownik oznaczający „zmianę myślenia.” Wiemy, że Piotrowi nie chodziło tylko o zmianę myślenia. Chodziło mu raczej o zmianę całego światopoglądu, stylu życia. A jednak do wezwania nas ku temu użył tego czasownika.

Widzę w tym naukę, iż wszelka zmiana w człowieku zaczyna się od wewnątrz. Nasze wnętrze musi ulec zmianie, nasze nastawienie do życia, Boga, ludzi – by również mogło się zmienić nasze zachowanie.

Po to Bóg dał swe Słowo, byśmy ucząc się z niego oddawali Jemu chwałę. Po to dał je kościołowi, aby uczył się jak być jednym ciałem – jak je tworzyć by spełnić swój cel. W tych wszystkich zadaniach, jakie Bóg nam wyznaczył ważniejsze jest nasze upamiętanie – zmienione spojrzenie na świat, od tego, co będziemy robić. Dlatego, że różnych możliwych form służby jest wiele. I Bóg będzie nas zaskakiwał w tym obszarze pokazując, jak rzeczy, o których nawet nie myśleliśmy, że można ich użyć, On używa dla swego Królestwa.

Jako chrześcijanie o biblijnym wyznaniu wiary trzymamy się dwóch prawd: człowiek jest zbrukany grzechem i miłość Boża została objawiona w zbawieniu wierzących. Te dwie prawdy wpływają na nasze życie. Poprzez Słowo, patrząc na świat widzimy wszystko-kontrolującego Boga, który z miłości nas zbawił jak i nasze upadki, które wciąż są wyrazem buntu.

Te dwie prawdy wpływają również na nasze emocje. I chcąc niechcąc – tak zawsze będzie, bowiem nasz światopogląd określa sposób, w jaki patrzymy na świat.

Pytanie, które każdy z nas powinien sobie zadać to: Czy moja postawa do życia, nawet moje emocje, są biblijne? Jaka jest emocjonalna reakcja na Boże zbawienie, przebaczenie win? Na to, że nas umiłował i wybrał nas ku zbawieniu przed założeniem świata? Że pojednał nas ze sobą przez śmierć? RADOŚĆ. Jaka jest emocjonalna reakcja na upadek, zatwardziałość naszego serca? Na to, że pomimo bogactwa, jakie mamy, wciąż lekceważymy Bożą radę i wchodzimy na brudne ścieżki grzechu? SMUTEK.

Obie te reakcje istnieją i powinny istnieć w życiu chrześcijanina. Nie są jednak równorzędne. Dla niewierzących smutek i rozpacz są ślepą uliczką, podczas gdy dla wierzących to nie jest cel ostateczny. Jeśli z konfrontacji zbawienia i radości z grzechem i przygnębieniem wynika stłumienie i przygaszenie, to pokazujemy przez to, że nasze dzieło grzechu jest bardziej ostateczne niż Boże ratunku i przebaczenia. Taka postawa nie jest biblijna. Dlatego mamy zawsze się radować i za wszystko dziękować – bowiem to Boże, a nie nasze dzieło. Radość z Bożego dzieła wypływająca z wdzięczności jest zawsze celem, którego mamy się trzymać.