Maryja

marek kmieć

Jakiś czas temu jeden z pastorów w kazaniu, które notabene było transmitowane na całą Polskę, powiedział, że protestanci nie mają nic przeciwko Maryi, lecz podobnie jak katolicy otaczają ją głębokim szacunkiem. Wydaje się jednak, że zaszło tutaj pewne podstawowe nieporozumienie. Czy rzeczywiście Maryja (czy: Maria) katolicyzmu ma coś wspólnego z Marią, o której mówi Biblia – poza zbieżnością imion?

Ktoś kto tylko pobieżnie otarł się o polski katolicyzm wie, że maj jest miesiącem Maryji. To właśnie w tym miesiącu przypada święto Maryji Królowej Polski, jak i codziennie odprawiana jest tzw. „majówka”, podczas której wyśpiewuje się tytuły Maryji jak np. „ucieczko grzesznych” czy „Królowo apostołów”. Nie trzeba dodawać, że nasz naród, ustawicznie zachęcany przez papieża, jest w szczególny sposób oddany Maryji. Zwykłą nieprawdą jest opinia wyrażana przez wielu protestantów, a nawet przez apologetów katolickich, iż cześć jaką otaczana jest Maryja w naszym kraju stanowi jedynie aspekt „religijności ludowej” – w przeciwieństwie do oficjalnego stanowiska Rzymu. Papież jak i oficjalne publikacje wyjaśniają i zachęcają do objawów takiej właśnie religijności.

Kim więc jest Maryja w Kościele Katolickim? Maryja katolicyzmu to nic innego jak tylko wszechobecne, bezgrzeszne bóstwo, które posiada potężną władzę, któremu oddaje się cześć, i którego różne wizerunki i figurki otacza się uwielbieniem.

Maryja w praktyce katolicyzmu to ktoś, kto jest o wiele bardziej pełen miłości niż Bóg, który jest srogi i nieprzystępny. Pozwólcie, że zacytuję coś z jednej z setek książek, którymi karmi się ludzi w Kościele Rzymskim: „Wielką przyjemność sprawia Jezusowi, jeśli idziemy do Niego przez Jego Matkę, tak jak każdemu ojcu sprawia przyjemność, gdy jego dziecko dociera do niego poprzez matkę. (…) Gdy bardzo czegoś chcecie, coś zawsze mówi wam, abyście poszli do mamy!” (Louis Kaczmarek, Maryja i moc Bożej miłości, s. 74, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, zatwierdz. przez kościół 30.iv.1996 r., nr 659/K/96).

Jak już wspomniałem, Maryja katolicyzmu posiada również ogromną władzę: „Maryja daje łaski Ojca Przedwiecznego, cnoty Jezusa Chrystusa oraz dary Ducha Świętego temu, komu zechce, w sposób, w jaki zechce i tyle, ile zechce” (tamże, s. 77); oraz: „Kiedy Matka Boża trzymała Dzieciątko Jezus w swych ramionach, była jedyną osobą, która spoglądała na niebo z góry” (tamże, s. 43); oraz: „osoba, która bierze różaniec do ręki, ma większą władzę niż prezydent Stanów Zjednoczonych” (tamże, s. 90).

Wreszcie Maria katolicyzmu odbiera cześć bogini. Wyniesiony na ołtarze o. Maksymilian Kolbe napisał: „Pozwól mi przyczynić się do Twego wyniesienia, do twego najwyższego wyniesienia. Pozwól, aby inni przewyższyli mój zapał w chwaleniu Ciebie, o Maryjo, tak, aby przez to święte współzawodnictwo Twa chwała rosła szybciej,” (tamże, s. 80). Obecny papież, Jan Paweł II, stwierdził, że dokonała się w nim ogromna przemiana duchowa w momencie, kiedy zrozumiał, że „to nie tylko Maryja prowadzi ludzi do Jezusa, ale również Jezus prowadzi ludzi do Maryji”. Następnie dał wyraz swojego pełnego poświęcenia Maryji obierając za motto swojego pontyfikatu totus tuus – „cały twój”. Papież zdecydowanie potwierdził to oddanie Maryji w zeszłym roku podczas wizyty w Kalwarii Zebrzydowskiej. Co więcej, papież nie waha się używać słownictwa w odniesieniu do Maryji, które prawowicie odnosi się tylko do Boga: „Przez tajemnicę Chrystusa także Ona jest obecna wśród ludzi. Poprzez Syna rozjaśnia się także tajemnica Matki” (Jan Paweł II, encyklika: Redemtoris Mater, s.37; podkreślenie autora).

Co więcej, według papieża cytującego postanowienia Soboru Watykańskiego II, Maryja pełni bardzo istotną rolę w dziele zbawienia: „[Maryja] staje się matką: rodzi bowiem do nowego i nieśmiertelnego życia synów z Ducha Świętego poczętych i z Boga zrodzonych” (tamże, s. 10). Przykłady można mnożyć.

Maria, o której mówi Pismo Święte, nie ma nic wspólnego z katolicką Maryją. Matka Jezusa była pobożną kobietą, która zaufała Bogu, pomimo narażenia na zniesławienie. Dlatego jest ona dla nas przykładem wiary – jak wielu, którzy biegli przed nią i po niej (Łuk. 1:48; Jak. 5:11). Maria żyła, wypełniła Boży plan na swoje życie i umarła. Ani nie była bez grzechu, ani nie została wzięta z ciałem do nieba. Jakiekolwiek więc próby udawania się do niej są nie tylko bezsensowne, ale i grzeszne.

Wracając do wyżej wspomnianego pastora, oczywiście rozumiem chęć szukania porozumienia z jego strony. Szkoda jednak, że nie szukał go tam, gdzie powinien – w odwołaniu do Słowa, zamiast w jakoby podzielanym przez wszystkich szacunku do Marii. Maryja katolicyzmu jest kimś radykalnie różnym od Marii Biblii, dlatego nie może byś mowy o jakiejś wspólnej „Marii”, którą zarówno katolicy jak i protestanci darzą szacunkiem.