Jan Kalwin

Bogumił Jarmulak

Jan Kalwin to jeden z najbardziej znanych reformatorów Kościoła. Wzbudza też najwięcej emocji zarówno ze względu na swoją teologię, a szczególnie naukę o predestynacji, jak i działalność w Genewie, a szczególnie jego udział w straceniu Michała Serveta. Znajomość Kalwina jest wielce przydatna, ponieważ należy on do ludzi, którzy wywarli wielkie piętno na kształcie Kościoła i zachodniej cywilizacji. To on zwrócił naszą uwagę na to, że ponieważ Bóg jest suwerennym Panem całego stworzenia, dlatego Jego Słowo, Pismo św., odnosi się do każdej sfery życia.

Jan Kalwin przyszedł na świat w 1509 roku w Noyon w północnej Francji. Jego ojciec był prawnikiem, a matka pochodziła z rodziny mieszczańskiej – zmarła jednak, kiedy Jan miał sześć lat. W roku 1521 nabył prawa do beneficjum kościelnego (pensji pochodzącej z dóbr kościelnych), co pozwoliło sfinansować jego edukację. W 1523 roku czternastoletni Kalwin udaje się na studia do Paryża. Tam spotyka Jana Majora, który wywarł duży wpływ na podejście Kalwina do interpretacji tekstów, a szczególnie Pisma św. Major ostro występował przeciwko alegorycznej metodzie, podkreślając dosłowne znaczenie, które jako jedyne może być podstawą dla doktryny. Od Majora przejął Kalwin również praktyczne, w odróżnieniu od spekulatywnego, podejście do teologii. Z tego powodu w późniejszych latach widzimy Kalwina tak bardzo zaangażowanego w kwestie praktyczne zarówno w kontekście Kościoła, jak i struktur cywilnych społeczeństwa. Można powiedzieć, że to zaangażowanie wynikało raczej z wyznawanej teologii niż z pragnienia zaistnienia w społeczeństwie. Pięć lat później, w 1528 roku, Kalwin zgodnie z wolą ojca udaje się na dalsze studia do Orleanu i Bourges. Ten czas spędza studiując prawo, choć interesuje się również teologią, a nawet pobiera lekcje greki u Melchiora Wolmara, który później będzie współpracował z Kalwinem w Genewie w tamtejszej Akademii. Po śmierci ojca w 1531 roku Kalwin wraca do Paryża, by studiować teologię, a w szczególności grekę i hebrajski. Widać w tym pragnienie „powrotu do źródeł”, które Kalwin dzielił z wieloma ówczesnymi humanistami.

W 1532 roku Kalwin wydaje swoje pierwsze dzieło – komentarz do „De Clementia” Seneki. Już w nim Kalwin zastosował nowe podejście w interpretacji tekstów. Widzimy jednak, że w tym czasie Kalwin wciąż chce być bardziej naukowcem klasycystą niż protestanckim reformatorem. Niedługo potem otrzymuje tytuł doktora z Uniwersytetu w Orleanie.

Już wkrótce jego życie miało ulec wielkim zmianom. W Dniu Wszystkich Świętych 1533 roku rektor Uniwersytetu w Paryżu, Mikołaj Cop, wygłosił przemowę, w której nie trudno było doszukać się luterańskich sympatii. Ponieważ Kalwin miał swój udział w tym przemówieniu, musiał wraz z Copem uciekać z Paryża. Rok później zrezygnował z kościelnego beneficjum i opuścił Francję, udając się do Bazylei. Trudno dokładnie umiejscowić zwrot w życiu Kalwina, który doprowadził do zerwania z Kościołem Rzymsko-Katolickim. Kalwin w przedmowie do „Komentarza do Psalmów” pozostawił nam jednak krótkie świadectwo tamtego doświadczenia: „Jakoż gdy tak uporczywie trwałem w zabobonach papiestwa, iż nader ciężko było mnie z tego grząskiego bagna wydobyć, nagłym nawróceniem Bóg poskromił i uczynił uległym serce moje.”[1]. Nietrudno dopatrzyć się tu podobieństw do nawrócenia ap. Pawła, który wpierw wiernie służył Sanhedrynowi, dopóki moc Boża nagle nie przemieniła jego serca i uczyniła z niego jednego z najwierniejszych sług Chrystusa.

W Bazyeli w 1535 roku napisał pierwszą wersję swojego największego dzieła „Nauki religii chrześcijańskiej”, która ukazała się drukiem rok później. Początkowo Kalwin zamierzał wydać je anonimowo, być może z powodu jego wrodzonej skromności i nieśmiałości, jednak bardzo szybko publikacja ta przyniosła mu wielki rozgłos i uznanie wśród zwolenników Reformacji. Warto zwrócić uwagę na fakt, że dzieło swoje zadedykował królowi Francji Franciszkowi I, który w tym czasie z powodów raczej politycznych niż religijnych wspierał niemieckich protestantów w ich sporze z cesarzem Niemiec Karolem V. W swoim kraju Franciszek I prześladował jednak protestantów, co rodziło wiele pytań po stronie jego niemieckich sojuszników. Król odpowiedział, że zwalcza tylko anarchistów i anabaptystów. Pewnie właśnie dlatego Kalwin starał się m.in. wyjaśnić, że protestanci nie są wichrzycielami i przeciwnikami porządku publicznego, ale wręcz przeciwnie – dążą do ustanowienia ładu i sprawiedliwości w zgodzie z wolą Boga objawioną w Piśmie św.

Po krótkiej wizycie we włoskim księstwie Ferrery, gdzie pragnął wzmocnić Reformację, Kalwin zamierzał udać się do Bazylei lub Strasburga, gdzie liczba protestantów szybko wzrastała. Jednak niepokoje na pograniczu francusko-niemieckim sprawiły, że najkrótsza droga stała się nieprzejezdna i tym sposobem w sierpniu 1536 roku Kalwin znalazł się w Genewie. Cytując Księgę Rut, można powiedzieć, że po prostu „zdarzyło się, że trafił” (2:3) do Genewy. Patrząc jednak na dalszy bieg wypadków, trudno oprzeć się wrażeniu, że było to zdarzenie wielce opatrznościowe.

Genewa w tym czasie była miastem-republiką, które już od 1519 roku próbowało uwolnić się spod protektoratu księcia Sabaudii Karola III i podległego mu kleru katolickiego oraz zacieśnić więzy z Konfederacją Szwajcarską. W 1526 roku miał tam miejsce zamach stanu, a cztery lata później na pomoc Genewie przyszły wojska berneńskie, które zapewniły mu pokój. Kiedy do miasta przybył Kalwin, istniała tam już wspólnota protestancka, choć słaba i nieliczna. Na dodatek Rada Miejska wciąż sprawowała znaczną kontrolę nad sprawami kościelnymi. Ponadto wielu mieszkańcom miasta zależało bardziej na pozbyciu się wszelkiej władzy kościelnej niż na przyjęciu Reformacji.

Osobą, która w tym czasie przewodziła protestantom w Genewie, był Guillame Farel. Pod jego kierownictwem jeszcze przed przybyciem Kalwina spisano „Artykuły” przedstawiające zarys ich wiary:

1. Istnieje tylko jedna prawda Boża, która jest w Chrystusie, a którą objawia Pismo św. Dzięki niej wiadomo, że człowiek jest całkowicie skażony, a zbawiony może być tylko z łaski Bożej, za pośrednictwem jedynej ofiary Jego Syna i wiary w Niego. Uczynki są następstwem tej łaski, nie zaś jej warunkiem.
2. Nauka Jezusa jest doskonała i pełna. Nie godzi się ani niczego z niej ujmować, ani cokolwiek dodawać. W konsekwencji Kościół nie jest władny określać wedle swej wygody ani tego, co jest Słowem Boga, ani tego, co nim nie jest, lecz sam jest przez to Słowo określany.
3. Tylko Boga trzeba wielbić i tylko Jemu służyć. Wynika z tego, że nie godzi się modlić do świętych.
4. Nie ma innego przebłagania [za grzechy] niż to, które oferuje Jezus.
5. Nie Kościół jest pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, lecz sam Chrystus.

Widzimy więc, że protestanccy reformatorzy w różnych zakątkach Europy dzielili te same przekonania. Kalwin nie był zatem twórcą nowej religii, ale podobnie jak Luter wyrazicielem wielowiekowej tradycji opartej na nauce Pisma św. Takie bowiem było ich pragnienie, by wrócić do źródeł wiary, czyli objawionego Słowa suwerennego Boga, którego wola rządzi całą rzeczywistością.

26 maja 1536 roku obywatele Genewy w głosowaniu złożyli przysięgę, że „będą żyć w zgodzie z prawem ewangelii i Słowem Boga, i zniszczą wszystkie papieskie nadużycia.”[2]. Zaistniała więc potrzeba nowego ułożenia życia w mieście, a w szczególności nowej organizacji kościelnej. Do zaangażowania w to dzieło usilnie starał się nakłonić Kalwina Farel. Kalwin zgodził się na jakiś czas pozostać w Genewie i szybko urósł do miary głównego obrońcy Reformacji w mieście i nie tylko – zwłaszcza po tzw. debacie lozańskiej w 1536 roku, która miała stworzyć podstawy wyznaniowe dla Kościoła protestanckiego na tym terenie.
Kalwin zgadzał się, że Kościół powinien być zorganizowany terytorialnie, tzn. obejmować swym działaniem mieszkańców określonego regionu. Było to wyrazem przekonania, że Kościół jest powszechny, a zatem ma być wszędzie obecny, aby w przyszłości znaleźli się w nim wszyscy ludzie. Kościół ma też współdziałać z cywilnymi strukturami w budowaniu pobożnego społeczeństwa. Uważał jednak, że Kościół powinien być niezależny od władz cywilnych w sprawach, które dotyczą sprawowania religii i dyscypliny kościelnej, co obejmowało również prawo do ekskomuniki. Okazało się jednak, że władze miasta nie były gotowe do rezygnacji z kontroli Kościoła w tych kwestiach. Po głosowaniu w Radzie Miejskiej w 1538, kiedy zwolennicy Kalwina znaleźli się po stronie przegranych, Kalwin musiał opuścić miasto. Warto przy tym wspomnieć, że Kalwin nigdy nie otrzymał pełnego obywatelstwa w Genewie, które było zarezerwowane dla rodowitych mieszkańców. Ma to duże znaczenie w ocenie tych i późniejszych wydarzeń w mieście, choćby w sprawie Serveta.

Póki co, Kalwin udał się do Strasburga, gdzie spotkał Marcina Bucera i spędził trzy lata. Tam przygotował poprawione i rozszerzone wydanie „Nauki religii chrześcijańskiej” (1539) oraz inne dzieła (zwłaszcza komentarze biblijne). Zaangażował się też w prowadzenie kościoła dla francuskich uchodźców i wykłady na uniwersytecie. Bliższy kontakt Kalwina z niemieckim luteranizmem doprowadził do jego krytyki zwłaszcza w dwóch kwestiach. Po pierwsze, Kalwin zarzucał luteranom, że ich liturgia nie została wystarczająco zreformowana według nauki Pisma św. Po drugie, „jego wyobrażenie Kościoła, który choć nie jest całkowicie niezależny od władz cywilnych, ale pozostaje autonomiczny i wolny we własnych sprawach, starło się ze ścisłym poddaniem niemieckich kościołów politycznej władzy.”[3]. Podczas pobytu w Strasburgu Kalwin ożenił się z Idelette de Bure (1540). Na jakiś czas Kalwin mógł odsapnąć, bo nie tylko znalazł się w przyjaznym środowisku, ale i jego sytuacja materialna znacznie się poprawiła. Wcześniej przez jakiś czas musiał żyć bardzo skromnie, utrzymując się z wyprzedaży księgozbioru. Teraz jednak Rada Miejska Strasburga przyznała mu stałą pensję za wykłady na uczelni. Przez moment wyglądało na to, że Kalwin znalazł spokojną przystań, gdzie spędzi resztę swego życia.

W 1541 roku sytuacja w Genewie zmieniła się i Kalwin otrzymał stamtąd ponowne zaproszenie. Bucer i Rada Strasburga próbowali zapobiec wyjazdowi Kalwina z miasta, a i sam Kalwin niezbyt chętnie myślał o wyjeździe. W którymś momencie odpowiedział na nalegania ze strony Farela następująco: „Wolałbym sto innych śmierci niż ten krzyż, na którym przyszło mi umierać sto razy na dzień.”[4]. W końcu jednak uległ, choć jadąc do Genewy zastrzegł, że będzie to krótki pobyt. Został tam do swojej śmierci w 1564 roku (jego żona zmarła 15 lat wcześniej w 1549 roku).

Tym razem mieszkańcy miasta przyjęli Kalwina bardziej gorąco. Oddali mu do dyspozycji dom i zapewnili stałą pensję (choć nierzadko spóźniali się z jej wypłatą). Wkrótce też Kalwin zaangażował się w opracowanie „Ustaw kościelnych”, które miały określić strukturę organizacyjną Kościoła w Genewie. Widać w nich dążenie Kalwina do zapewnienia autonomiczności Kościoła, na co Rada Miejska nie do końca chciała się zgodzić, czego skutkiem było m.in. to, że wbrew pragnieniom Kalwina Wieczerzę Pańską można było sprawować tylko raz na kwartał. Zmodyfikowano także procedury powoływania pastorów tak, by zapewnić Radzie Miejskiej aktywny w nim udział – Kalwin chciał, by Rada jedynie zatwierdzała proponowane kandydatury. Potrzeba było kolejnych 15 lat, by wywalczyć dla genewskiego Kościoła prawo do ekskomuniki. U podstaw starań Kalwina o uniezależnienie Kościoła od władz cywilnych w kwestiach religijnych leżało przekonanie, że władza kościelna i cywilna reprezentują dwie ustanowione przez Boga władze, które w swych działaniach powinny się uzupełniać – a zatem żadna z nich nie góruje nad drugą, obie zaś są na służbie u Boga.[5]. Dlatego też obowiązkiem Kościoła jest wspierać władzę cywilną, a obowiązkiem władzy cywilnej jest chronić Kościół i prawdziwą religię.[6]. W kwestii ustroju politycznego Kalwin preferował ustrój arystoktatyczno-demokratyczny, który pewnie moglibyśmy nazwać też republikańskim, w którym arystokracja nie jest dziedziczna. Jedną z głównych przesłanek myśli politycznej Kalwina było przekonanie o upadku człowieka i jego skłonności do gromadzenia i nadużywania władzy. Stąd bierze się m.in. postulat o podział władzy i wielość rządzących. Zastosowanie tych postulatów w praktyce widzimy szczególnie w krajach, które znalazły się pod znaczącym wpływem kościołów reformowanych (m.in. Holandia, Wielka Brytania i USA), a także w proponowanych przez niego strukturach samego Kościoła.

W kontekście poglądów Kalwina na stosunki między Kościołem i państwem często przywoływane jest stracenie Michała Serveta. Według wielu przeciwników Kalwina wydarzenie to dyskredytuje go jako teologa. Warto zatem poświęcić temu trochę miejsca. Michał Servet został spalony na stosie w Genewie w 1553 głównie ze względu na swoją zaciekłą walkę z doktryną o Trójcy, a w szczególności za publiczne kwestionowanie przedwiecznego bóstwa Syna Bożego. Podstawą do przedstawienia tego oskarżenia był traktat Serveta pt. „De Trinitatis erroribus libri septem”, a także korespondencja, jaką wymienił z Kalwinem na ten temat.

Kiedy Servet przybył do Genewy i został tam aresztowany, ciążył już na nim wyrok skazujący za herezję, który otrzymał w Lyon dwa lata wcześniej, a także wyrok sądu w Vienne z 1553 roku. Widać przez to, że w owych czasach nikogo nie dziwiło wytaczanie spraw sądowych i skazywanie ludzi na śmierć za propagowanie herezji. Panowała dość powszechna zgoda, że władza świecka powinna stać w obronie prawdziwej religii. Za podstawę prawną służył tu Kodeks Justyniania z VI w. Jak tłumaczy to J. K. Cameron „Servet wystąpił przeciwko prawu cywilnemu cesarstwa, które uznawane była za wiążące dla władz Genewy, i w ten sposób stał się winny i zasłużył na karę.”[7]. Oskarżyciele Serveta argumentowali, że zamach na doktrynę o Trójcy stanowi zamach na podstawy religii chrześcijańskiej, a tym samym jest atakiem na fundamenty porządku społecznego w mieście. Servet został więc potraktowany jak osoba publicznie wzywająca do buntu przeciwko panującemu porządkowi. Kalwin zgadzał się z wyrokiem, choć prosił o zastąpienie spalenia ścięciem. Należy przy tym dodać, że wyrok wydała raczej nieprzychylna w tym czasie Kalwinowi Rada Miejska. Sam Servet zaś sprowokował te wydarzenia swoim pojawieniem się w Genewie. Dlaczego to uczynił? Niektórzy sądzą, że spodziewał się znaleźć poparcie w kręgach „antykalwińskich libertynów sprawujących władzę w Genewie.”[8]. Egzekucję zaakceptowała większość szwajcarskich kantonów. Teodor Beza, profesor literatury greckiej w Lozannie, tak skomentował wyrok na Servecie: „Jakąż to większą i bardziej obrzydliwą [od herezji] zbrodnię znaleźć można w ludzkim świecie? (…) Wydaje się rzeczą niemożliwą zastosowanie męki wystarczająco wielkiej, by odpowiadała ogromowi tego przestępstwa.”[9]. Sam Kalwin wkrótce po egzekucji napisał: „Trzeba zapomnieć o całej ludzkości, jeśli w grę wchodzi Jego chwała. (…) Bóg nie oszczędza nawet całych miast i narodów, ale sprawia, na znak swojej największej odrazy i po to, by nie szerzyło się zepsucie, że walą się mury, ginie pamięć o mieszkańcach i wszystko zamienia się w ruinę.”[10]. Czy dziwią nas te słowa? Pewnie tak. Jednak dlaczego? Być może chwała Boża jest dla nas tak abstrakcyjnym pojęciem, że bluźnierstwo traktujemy jako jeden z lżejszych grzechów. Obawiam się też, że powodem zdziwienia (a może i oburzenia) jest przekonanie, że kwestie religijne i cywilne należą do dwóch odrębnych dziedzin rzeczywistości, które nigdy się nie spotykają i nie mają sobie nic do powiedzenia, stąd uważamy, że państwo nie ma obowiązku stać na straży prawdziwej religii, gdyż można zbudować dobry i poprawny porządek cywilny nawet z pogwałceniem Bożego Prawa.

Czy takie postawienie sprawy prowadzi do zbudowania „pseudochrześcijańskiej tyranii” podobnej do islamskich rządów talibów w Afganistanie? Jeśli jednak nie chcemy budować społeczeństwa opartego na Bożym Prawie, to jaką mamy alternatywę? Budowanie społeczeństwa w zgodzie z wolą większości? Pamiętajmy jednak, że Serveta skazała Rada Miasta, czyli reprezentanci mieszkańców Genewy, a zatem była to decyzja na wskroś demokratyczna, zaś kara śmierci za szczególnie groźną herezję była powszechnie stosowana w ówczesnej Europie. Czy też mamy budować społeczeństwo w oparciu o absolutne pojęcia dobra, prawdy i sprawiedliwości? One jednak istnieją tylko w Bogu, a źródłem ich poznania jest Boże Słowo. Musimy więc przyznać, że choć próba zbudowania chrześcijańskiego społeczeństwa w Genewie nie w pełni się powiodła, była jednak wyrazem przekonania o konieczności podporządkowania suwerennemu Bogu wszystkich dziedzin życia, co można uznać za jeden z filarów teologii reformowanej.

Te słowa z powrotem przywiodły nas do tematu Bożej chwały i suwerenności, które odgrywają w teologii Kalwina największą rolę. Bóg wszystko czyni na swoją chwałę i oczekuje, że Jego stworzenie będzie Go we wszystkich uwielbiać. Bóg jest godzien tej chwały, bo jest Stwórcą i dlatego też Panem stworzenia. Nie ma nic, co byłoby od Niego niezależne i wszystko Jemu jest poddane. On wszystko czyni według zamysłu swojej woli, a wszystko dąży do spełnienia Jego woli. Widzimy to w dziele stworzenia, opatrzności i zbawienia. Lecz nie tylko to, gdyż Bóg jest też największym Dobroczyńcą i Dawcą Życia. Dlatego wdzięczne poddanie się Jego woli objawionej w Piśmie św. prowadzi do błogosławieństwa, podczas gdy sprzeciw wobec Niego oznacza przekleństwo. W tym kontekście bluźnierstwo przeciwko Bogu urasta do największej i najniebezpieczniejszej zbrodni. Z drugiej strony, Bóg jest jedynym ratunkiem dla upadłego człowieka, które ze swej natury jest grzeszny i ma skłonność do wybierania zła kosztem dobra. Bóg, choć ma wszelkie podstawy ku temu, by wykonać wyrok śmierci na zbuntowanej ludzkości, postanawia jednak zbawić świat – jest to akt czystej łaski. Bez Boga jesteśmy zgubieni. Z łaski Boga jesteśmy uratowani.

Tu pojawia się nauka o predestynacji i wybraniu. Wbrew twierdzeniom wielu nie zajmuje ona jednak najważniejszego miejsca w dorobku Kalwina. Jest raczej pochodną nauki o Bożej suwerenności, a także wytłumaczeniem zróżnicowania ludzkich odpowiedzi na wezwanie Ewangelii do nawrócenia. Kalwin, idąc w ślady Augustyna i Lutra, odwołuje się do nauczania Pisma św., wskazując na różnicujące działanie łaski Bożej w życiu poszczególnych osób. Innymi słowy, Kalwin mówi, że wszyscy ludzie są zgubieni w grzechach i duchowo martwi. To, że niektórzy z nich pozytywnie odpowiadają na głoszoną Ewangelię, podczas gdy inni ją odrzucają, wytłumaczyć można tylko w ten sposób, że to Bóg suwerennie, a więc w sposób nieprzymuszony przez żadne zewnętrzne okoliczności, okazał wybranym zbawczą łaskę, podczas gdy pozostałych pozostawił w stanie grzechu i śmierci. Ci, którzy giną, giną z powodu własnych grzechów. Ci, którzy dostępują zbawienia, dostępują go z powodu łaski Bożej. „Predestynacją nazywamy Boże przedwieczne postanowienie, przez które Bóg sam wobec siebie zadecydował, jaki będzie koniec każdego człowieka. Nie wszyscy bowiem zostali stworzeni z tym samym uwarunkowaniem. Dla jednych Bóg przeznaczył życie wieczne, dla innych wieczne potępienie. Ponieważ więc każdy człowiek został stworzony dla jednego lub drugiego końca, mówimy o nim, że został predestynowany do życia lub śmierci.”[11]. Według Baintona „dla Kalwina doktryna o wybraniu stanowiła niewypowiedziane pocieszenie, ponieważ usuwała strach [przez niepewną przyszłością] i uwalniała człowieka od obaw o własny los, w ten sposób wyzwalając jego energię dla służby suwerennemu Bogu. Z tego powodu kalwinizm wydał tak wielu bohaterów.”[12]. Paul Johson zaś konkluduje: „W tym przekonaniu kryje się zarówno siła, jak i słabość kalwinizmu – jeśli się nie przyjmuje potwornej tezy o podwójnej predestynacji, jest wstrętny; jeśli się ją przyjmuje, jest nieomal nieodparty.”[13]. Dzieje się tak pewnie dlatego, że wizja Boga suwerennego także w zbawieniu przeraża tych, którzy szukają niezależności od Boga, a z drugiej strony z wielką siłą przyciąga tych, którzy w Bogu szukają ratunku.

Doktryna o Bożej suwerenności wywarła też duży wpływ na poglądy Kalwina na temat pracy i powołania. Jesteśmy powołani do czynienia wszystkiego na chwałę Boga. To, czy będziemy to czynić jako kaznodzieja, czy jako stolarz, zależy tylko od tego, do czego Bóg nas powołał. Kiedy Bóg zbawia człowieka, powołuje go do swojej służby w konkretnych okolicznościach, w których dany człowiek ma pracować na Bożą chwałę. Bóg zbawia bowiem wybranych nie z powodu ich dobrych uczynków, ale aby spełniali dobre uczynki. Życie człowieka ma być ofiarą miłą Bogu (Rz. 12:1).

„Nie należymy [bowiem] do siebie, lecz do Pana.”[14]. „Pamiętajmy o tym, że Bóg wzywa każdego z nas, byśmy we wszystkim, co czynimy, pamiętali o Jego powołaniu. Wie bowiem,  jak niespokojna jest ludzka natura, jak zmienna i kapryśna, jak w swej ambicji pragnie uchwycić wiele różnych rzeczy na raz. Dlatego każdemu wyznaczył Bóg powinności w jego szczególnym rodzaju życia, aby z powodu głupoty i pochopności wszystko nam się nie pomieszało. Aby też nikt bezmyślnie nie przekroczył wyznaczonych przez Boga granic, nazwał te poszczególne rodzaje życia powołaniem. Boga powierzył każdemu człowiekowi posterunek, aby nikt nie miotał się bez celu w swoim życiu. (…) Boże powołanie jest początkiem i podstawą wszelkiej pomyślności. (…) Żadne zadanie nie jest zbyt niskie i brudne (pod warunkiem, że jesteś w nim posłuszny swemu powołaniu), aby nie jaśniało i nie stanowiło wielkiej wartości w oczach Boga.”[15]. Pamiętajmy też, że służba Bogu polega na służbie bliźnim. „Wszelkie łaski, które otrzymujemy od Boga, otrzymujemy pod warunkiem, że spożytkujemy je dla dobra Kościoła. Dlatego tylko wtedy używamy ich we właściwy sposób, jeśli chętnie i życzliwie użyczamy ich innym.”[16]. W tych słowach znów widzimy przekonanie Kalwina o tym, że wolą Boga jest odwrócenie naszej uwagi od nas samych i zwrócenie jej ku Bogu i bliźnim. Zatem wiara nie może być prywatną sprawą, ale przeżywana jest publicznie. Nie dotyka tylko duszy, ale i ciała. Nie reformuje tylko życia jednostek, ale i społeczeństw. Nie jest skierowana tylko na fragment rzeczywistości, ale na całość.

Jan Kalwin rodzi tak wielkie emocje, ponieważ jest postacią nietuzinkową – w Bożej opatrzności pojawił się w czasie i miejscu, które sprawiły, że odegrał wielką rolę w historii Kościoła i zachodniej cywilizacji. Był człowiekiem zdolnym i pilnym, a przede wszystkim skromnym i oddanym Bogu. Nie mówił i nie czynił tego, co ludzie oczekiwaliby od niego, ale to, co uważał za nakaz Pisma św. Nawet jeśli ktoś nie zgadza się z wszystkimi jego poglądami i decyzjami, może znaleźć w nim wzór i zachętę do zaparcia się samego siebie i naśladowania Chrystusa we wszelkich okolicznościach i za każdą cenę. „Nikt nie zaparł się siebie w sposób należyty, jeśli nie oddał się Bogu całkowicie, pozwalając woli Bożej sprawować rządy nad wszystkimi dziedzinami życia.”[17]. Pragnienie Kalwina, by we wszystkim oddać chwałę suwerennemu Bogu, widać nie tylko w jego pismach i poczynaniach, ale również w jego śmierci (1564). Na własne życzenie został pochowany w nieoznaczonym grobie, którego lokalizacja wciąż pozostaje nieznana.

Przypisy:
1. Cytat za „Jan Kalwin”, Stanisław Piwko, Warszawa 1995, s. 18.
2. Cytat za „Five Leading Reformers”, Christopher Catherwood, Fearn 2000, s. 105
3. Cytat za „The Emergence of Liberty in the Modern World”, Douglas F. Kelly, Phillipsburg 1992, s. 13
4. Cytat za Piwko, s. 38
5. Kelly, s. 15
6. „Nauka religii chrześcijańskiej”, 4.20.2
7. Kelly, s. 27
8. Piwko, s. 49
9. Cytat za „Historia chrześcijaństwa”, Paul Johnson, Gdańsk 1995, s. 322
10. Tamże
11. „Nauka religii chrześcijańskiej,” 3.21.5
12. Cytat za Catherwood, s. 119
13. Johnson, s. 320
14. „Nauka religii chrześcijańskiej,” 3.7.1
15. Tamże 3.10.6
16. Tamże 3.7.5
17. Tamże 3.7.1

Artykuł ukazał się w numerze 2/2003 „Reformacja w Polsce”.