Problemy z prawem

Bogumił Jarmulak

I. Dwie skrajności
Zazwyczaj nasz stosunek do prawa obarczony jest jednym z dwu błędów: 1) przypisujemy mu całe zło albo 2) wierzymy w jego wszechmoc. To z kolei sprawia, że albo uciekamy od prawa (jakby to miało przynieść wolność), albo w nieskończoność mnożymy jego przepisy (jakby szczęście było owocem totalnego uregulowania życia).

Prawo ogranicza i dlatego często zdaje się nam, że lepiej żyłoby się bez prawa. Ale przecież życie bez prawa to bezprawie, które na pewno nie jest wolnością, bo jak mówić o wolności bez np. prawa do własności. Dlatego prawdziwy konflikt istnieje pomiędzy prawem (i wolnością) a anarchią. Rzeczywiście, prawo może być narzędziem zniewolenia, jeśli robimy z niego niewłaściwy użytek. Niestety bywa też i tak, że obowiązujące prawo niewiele różni się od bezprawia, ale to też nie jest argumentem przeciwko prawu, lecz bezprawiu. Nigdy odrzucenie prawa nie prowadzi do wolności, ale zawsze do niewoli – panowania silniejszego i bardziej bezwzględnego nad słabszym lub mającym większe skrupuły. 

     

II. Prawo i wolność
Kiedy Bóg wyprowadził Izrael z niewoli, nadal mu prawo, które miało stać na straży wolności: wolności człowieka od zakusów innego człowieka, rodziny lub państwa, wolności rodziny od panoszenia się władzy państwowej, wolności narodu od zgubnych wpływów pogańskiej cywilizacji. Stąd biorą się zakazy i odpowiednie sankcje prawne związane z pogwałceniem wolności – zawłaszczeniem cudzej własności, zagrożeniem zdrowia, życia i dobrego imienia, podkopywaniem struktur społecznych, etc. Te zakazy wyznaczają granice wolności, a ich przekroczenie groziłoby pozbawieniem wolności. 

Bóg nadał prawo, „byśmy nie grzeszyli” (2. Mj. 20:20). Ma ono trzymać nas z dala od grzechu, minimalizować jego skutki i rozmiary i w tym sensie reguluje stosunki międzyludzkie – z jednej strony nie wolno mi tego, co zabronione, ale z drugiej wolno mi wszystko, co nie zabronione.

Jak ważne jest prawo w życiu narodów pokazuje historia Izraela – ilekroć zaniedbywał Boże prawo, zawsze towarzyszył temu upadek moralności, rozpad rodzin, korupcja urzędników, samowola rządzących, dzika pogoń za zyskami, a w końcu zniewolenie przez obce narody. Bez prawa jesteśmy jedną wielką katastrofą, bo bez hamulców zawsze popadamy w grzech. 

Prawo ma chronić przed grzechem, choć to wcale nie znaczy, że prawo może wyeliminować grzech z ludzkiego życia, bo do tego potrzebna jest zmiana ludzkiej natury, duchowe odrodzenie. „Gdyby bowiem został nadany zakon, który może ożywić, usprawiedliwienie byłoby istotnie z zakonu” – napisał Paweł do Galacjan (3:21). Jeśli próbujemy zastosować prawo do zmiany natury człowieka, zawsze źle to się kończy, bo używamy prawa niezgodnie z jego przeznaczeniem, a „prawo jest dobre, jeśli robimy z niego właściwy użytek” (1. Tm. 1:8).

Ponieważ jesteśmy przestępcami prawa, nie możemy liczyć na uznanie nas za sprawiedliwych, a to jest warunkiem pojednania z Bogiem. Ale choć prawo nie zbawia, to jednak Bóg zbawia grzeszników po to, aby żyli zgodnie z prawem i nie powracali na drogę bezprawia. Prawo zatem ujawnia grzech, wskazuje na potrzebę łaski i prowadzi ścieżkami sprawiedliwości. 

Działanie prawa jest proste. Mówi: zrobisz to i to, spotkają cię takie i takie konsekwencje. Zamordujesz człowieka, stracisz głowę. Ukradniesz, oddasz z nawiązką. Okaleczysz, zapłacisz odszkodowanie. Oto przesłanie prawa: bezprawie spotyka się z karą.

     

III. Prawo i zbawienie
Wszelkie próby użycia prawa do stworzenia idealnego społeczeństwa i zbudowania raju na ziemi zawsze kończą się tyranią. Przykładem owoców takiego myślenia jest zeszłoroczna decyzja urzędu miejskiego w Mińsku Mazowieckim, który zakazał sprzedaży zimnego piwa w sklepach, co miało obniżyć spożycie alkoholu (bo ciepłego ludzie nie lubią). Nie zawsze takie działania są wynikiem złej woli, częściej błędnego założenia, że przez prawo można zbawić człowieka i uleczyć go z wszystkich  bolączek. To właśnie założenie humanistycznego prawa, którego celem jest ratunek (zbawienie) ludzkości i transformacja społeczna. Sposobem na to jest regulacja prawna każdej dziedziny życia począwszy od zawartości kakao w czekoladzie, a skończywszy na programach szkolnych. Wyrazem tej wiary jest wypowiedź jednego z polityków: „Przecież nie możemy zostawić rolników na łaskę Bożą”. 

Czy widzimy, do jakiego zniewolenia to prowadzi? Elity mówią: Musimy pomóc tym ludziom, bo zginą, bo sami sobie nie pomogą. Ale by ich zbawić, trzeba stać się dla nich Bogiem i troszczyć od chwili poczęcia aż do śmierci o każdą ich potrzebę, a nawet uświadamiać im potrzeby takie jak np. państwowa telewizja, ministerstwo kultury i sztuki czy urząd d/s kultury fizycznej i sportu. Bo przecież jeśli nie uświadomimy im potrzeby ćwiczeń lub nie zmusimy ich do nich, to sami na pewno je zaniedbają ze złym skutkiem dla zdrowia (i publicznej kasy). 

Ale skąd pewność, że samozwańczy zbawiciele ludzkości ograniczą się do edukacji, kultury i temperatury piwa? Że komisje badające genom potencjalnej matki i ojca, by wykluczyć możliwość spłodzenia upośledzonego dziecka na zawsze pozostaną w sferze gatunku science-fiction? Skoro taki pomysł zrodził się w ludzkim umyśle, a odpowiednia technologia zostanie już opracowana, to co powstrzyma człowieka przed wprowadzeniem go w życie?  

Ludzie próbujący zbawić ludzkość przy pomocy prawa w większości nie są ani niemoralni, ani antyreligijni, ale na prawdę są przejęci swoją misją, tyle że ich moralność nie jest biblijna, a religia nie jest chrześcijańska. Problemem nie jest tylko inny system wartości, ale też inny stosunek do prawa. A przecież jak każda próba odrzucenia prawa kończy się bezprawiem i anarchia, tak każda próba zbawienia przez prawo kończy się niewolą. 

     

IV. Prawo i Chrystus
Niestety wielu chrześcijan odrzuca Boże prawo, upatrując w nim źródła zniewolenia (na szczęście zazwyczaj są to tylko puste deklaracje), mylnie interpretując słowa Pawła: „Umarłem zakonowi, abym żył Bogu” (Gal. 2:19), jakby Boże prawo powstrzymywało mnie od życia dla Boga! A przecież chodzi o to, że Żydzi, z którymi polemizuje Paweł, robili z prawa zły użytek, dążąc do zbawienia przez prawo. Dlatego Paweł tłumaczy, że nie tędy droga. Co więcej, w Chrystusie umarliśmy dla prawa, tzn. ponieśliśmy zasłużoną karę przewidzianą przez prawo i właśnie dlatego „nie ma już żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie” (Rzym. 8:1). Nie znaczy to jednak, że będąc usprawiedliwionym i pojednanym z Bogiem, mamy żyć ponad prawem. Wciąż jest ono „święte, sprawiedliwe i dobre” (Rzym. 7:12), a bez niego nie ma mowy ani o miłości bliźniego (13:8), ani o miłości do Boga (1. Jana 5:3). W końcu sam Jezus powiedział: „Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązać zakon albo proroków” (Mat. 5:17).

Owszem, niektóre przepisy prawa mojżeszowego zostały zniesione – są to głównie przepisy dotyczące kultu i diety. Nadal jednak pozostaje ono objawieniem Bożej woli i natury, mówiąc o tym, co dobre, a co złe. 

Potrzebujemy prawa, Bożego prawa, byśmy nie byli zanarchizowanym tłumem, ale Bożym ludem z poczuciem odpowiedzialności, tożsamości, stabilizacji, przydatności, misji i wolności. Żyć albo pod prawem, albo w wolności, to iście szatańska alternatywa. Prawdziwy wybór jest między życiem pod prawem w wolności lub zmierzaniem ku śmierci bez prawa i w niewoli. Wybór jest zatem prosty: jeśli żyć, to tylko pod królewskim prawem Chrystusa, co do zbawienia ufając wystarczalności ofiary Chrystusa i obietnicy jego wiecznej przychylności, a co do postępowania wybierając dobro i odrzucając zło.