Małżeństwa homoseksualistów

bogumił jarmulak

Znów głośno o Holandii, choć może nie tak bardzo, jak przy okazji zalegalizowania eutanazji. Dzieje się tak za sprawą zawarcia pierwszych małżeństw między homoseksualistami. Miało to miejsce pierwszego kwietnia w Amsterdamie. Mer miasta, który udzielał ślubu, wyraził dumę i nadzieję, że inne kraje pójdą w ślady jego kraju. Nam pozostaje wyrazić nadzieję, że nie będzie zbyt długo sprawował swego urzędu i cieszył tym, z czego powinien się smucić – jeśli już nie z powodu upadku moralnego, to choćby z powodu dzieci, które pary homoseksualne będą mogły adoptować po trzech latach małżeństwa.

Nas powinno to o tyle interesować, że Polska zmierza wielkimi krokami w stronę Unii Europejskiej, której Holandia jest członkiem-założycielem. Należy więc zakładać, że wzorce akceptowane w UE będą upowszechniać się też w naszym kraju, a że grunt jest podatny, widać wyraźnie z ostatniego sondażu CBOS: 52% ankietowanych uważa, że homoseksualizm może nie jest  rzeczą normalną, ale należy go tolerować, a 24% sądzi, że homoseksualiści powinni mieć prawo do zawierania małżeństw. 

Warto więc przypomnieć, co Biblia mówi o homoseksualiźmie. Wystarczy przytoczyć słowa ap. Pawła z Listu do Rzymian: „Ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego (…) dlatego wydał ich Bóg na łup sromotnych pożądliwości; kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze. Podobnie mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na samych sobie należną za ich zboczenie karę.” (ww. 25-27). Paweł kończy akapit stwierdzeniem, że zgodnie z „orzeczeniem Bożym ci, którzy to czynią, winni są śmierci” (w. 32). 

Nie ulega wątpliwości, że Bóg nie toleruje praktyk homoseksualnych ani ich propagowania. Nazywa to obrzydliwością (III Moj. 18:22). Jak to się zatem dzieje, że w krajach chrześcijańskich homoseksualizm jest tolerowany, a nawet cieszy się szczególnymi względami? Według ap. Pawła jest to skutkiem porzucenia prawdziwego Boga i oddawania czci fałszywemu (w przypadku Europy jest to najczęściej ateistyczny indywidualizm i libertynizm negujący autorytet religii i tradycyjne wartości i uznający wolność osobistą jednostki za wartość najwyższą). Ten fałszywy bóg, jak niegdyś Moloch, żąda ofiar z dzieci – tym chyba należy tłumaczyć zgodę na adopcję dzieci przez pary homoseksualne. Końcem takich praktyk musi być dalszy upadek moralny i sąd Boży – nie tylko nad tymi, którzy aktywnie się im oddają, ale też nad tymi, którzy patrzą na nie z akceptacją lub choćby z przyzwoleniem. Jeśli zatem bieg wydarzeń opisany przez ap. Pawła w Liście do Rzymian zawiera ogólny schemat postępowania Boga z odstępczymi społecznościami, to prędzej czy później uśmiech zniknie z twarzy mera Amsterdamu. 

Jest jednak grzech poważniejszy niż homoseksualizm. Jezus mówi o nim w Ew. Mateusza 11:20-24. Stwierdza mianowicie, że gorszy od grzechu Sodomy jest brak pokuty i obojętność na Słowo Boże. To właśnie z tej obojętności bierze się tolerancja dla grzechu, za którą idzie jego akceptacja i w końcu oddanie się mu – jeśli grzech przestaje nas oburzać i staje się czymś „normalnym”. Znów widzimy, że jedynym zabezpieczeniem przed upadkiem i sądem jest znajomość i zachowanie Bożych przykazań, a zatem upadek społeczeństwa zaczyna się od zepsucia Kościoła, który nie naucza Bożego Prawa lub nie głosi Ewangelii wzywając do odwrócenia się od grzechów, ale w pogoni za akceptacją zlewa się w jedno z pogańskim otoczeniem. 

Kolejnym wnioskiem, jaki się tu nasuwa, jest to, że dobre korzenie nie zawsze gwarantują dobre owoce. Holendrzy mogą się szczycić swą protestancką przeszłością, ale nie czyni to ich odpornymi na pokusy i grzech. Każde pokolenie musi jakby na nowo utwierdzać się w wierze i walczyć o biblijne wartości wokół siebie. Inaczej utraci najlepsze nawet dziedzictwo