Eutanazja

Bogumił Jarmulak

Z powodu decyzji rządów Holandii i Belgii ponownie rozgorzała dyskusja o eutanazji. Pierwotnie termin eutanazja oznaczał dobrą lub szczęśliwą śmierć. Dzisiaj używa się go na oznaczenie zabójstwa z litości. Zatem eutanazja to świadome pozbawienie życia osoby, w stosunku do której uznano, że nie ma sensu przedłużać jej życia. Innymi słowy to uśmiercenie człowieka na jego żądanie lub pod wpływem współczucia dla niego.

Holenderskie prawo ustala następujące przepisy regulujące eutanazję:
1. Lekarz musi być przekonany, że prośba pacjenta o przerwanie życia jest dobrowolna, przemyślana i ostateczna.
2. Lekarz musi być przekonany, że pacjent zmaga się z bólem nie do zniesienia i nie do usunięcia.
3. Pacjent musi zostać rzeczowo poinformowany o swoim stanie i perspektywach dalszej terapii.
4. Lekarz musi skonsultować się z innym lekarzem.

Ponadto pacjent może wcześniej złożyć oświadczenie zawierające zgodę na eutanazję na wypadek, gdyby jego stan w przyszłości nie pozwalał na świadome zadecydowanie o eutanazji. W takim przypadku przed dokonaniem eutanazji potrzebna jest wspólna konsultacja lekarza, prawnika i eksperta d/s etyki medycznej. Niepełnoletni pacjenci mający co najmniej 16 lat muszą omówić decyzję z rodzicami, a między 12-15 rokiem życia potrzebna jest zgoda rodziców.

Zwolennicy eutanazji twierdzą, że tylko zalegalizowana eutanazja zdejmuje z lekarzy moralną i prawną odpowiedzialność za to, co nazywają czynem miłosierdzia, a z drugiej strony pozwalają godnie zakończyć życie osobom cierpiącym ponad granice wytrzymałości. W dyskusji o eutanazji nie chodzi zatem o osoby będące w stanie śmierci klinicznej i podłączone do aparatury podtrzymującej podstawowe funkcje życiowe, ale o śmierć na życzenie, kiedy dana osoba dojdzie do wniosku, że nie warto dłużej zmagać się z cierpieniem. Warto też dodać, że nie chodzi tylko o cierpienie fizyczne wywołane nieuleczalną chorobą, ale o cierpienie w ogóle. Znane są przypadki osób, które po stracie bliskich poprosiły o eutanazję i otrzymały to, co chciały[1]. Faktem jest, że medycyna jest w stanie coraz bardziej przedłużać proces umierania, co przynajmniej czasami rodzi pytanie o sensowność takiego działania. Ale prawdą jest też, że w wielu przypadkach można uśmierzyć ból towarzyszący umieraniu, a dobry lekarz odrzuca niepotrzebne i bezcelowe działania mające na celu jedynie wydłużenie procesu umierania. Przykładem zastosowania się do tych zasad są hospicja, które zapewniają osobom nieuleczalnie chorym godne warunki umierania, zamiast “uśmiercania z litości”. Niestety kiedy istnieje możliwość dokonania eutanazji, maleje motywacja (a może i chęć wydania pieniędzy) do badań nad zapobieganiem i uśmierzaniem bólu, gdyż po prostu eutanazja wydaje się być prostszym (i tańszym) rozwiązaniem.

Mówiąc o eutanazji, zazwyczaj mamy na myśli te przypadki, w których sam pacjent wyraził wolę przerwania życia. Punktem wyjścia jest w tym przypadku założenie, że każdy pacjent ma prawo do samodzielnej decyzji, kiedy umrzeć. Tu pojawiają się jednak pewne problemy. (1) Często trudno mówić o  dobrowolnej decyzji o przerwaniu życia z powodu towarzyszącemu jej stresowi lub dlatego, że od podjęcia decyzji do jej realizacji mija stosunkowo dużo czasu, co sprawia, że pierwotna decyzja staje się hipotetyczna (przecież pacjent może się rozmyślić lub w innych warunkach podjąłby inną decyzję). (2) Pacjent może znajdować się w stanie ciężkiej depresji. (3) Pacjent może być poddany (choćby subtelnej) presji ze strony bliskich lub lekarzy, za którą kryją się emocjonalne lub finansowe względy. (4) Rodzi się też pytanie, co zrobić w przypadku sfrustrowanych nastolatków lub osób znajdujących się w depresji związanej z przekwitaniem? Wielu z nich uważa, że nie warto dłużej żyć, a ich ból zdaje się być nie do zniesienia. Czy i w tych przypadkach stosować eutanazję? Najwyraźniej wiele osób uważa, że tak, na co wskazuje choćby praktyka wielu holenderskich lekarzy[2].

Wyobraźmy sobie, że pacjent A decyduje, że ze względu na sytuację, w jakiej się znajduje, powinien odejść z tego świata. Obok mamy pacjenta B w dokładnie tej samej sytuacji, a to rodzi pytanie, czy i w jego przypadku eutanazja byłaby uzasadniona, a jeśli tak, to dlaczego jej nie przeprowadzić? Przecież pacjent B zużywa środki potrzebne na dalsze leczenie, a ponadto przysparza “niepotrzebnych” kłopotów krewnym i personelowi medycznemu.

Przykład ten pokazuje, że jeśli już raz zostaną ustalone kryteria, kiedy dalsze życie pacjenta nie jest warte życia, będziemy zdani na ich łaskę, a  nasze życie zależeć będzie od ślepej biurokratycznej maszyny, którą raz wprawiwszy w ruch będzie niezmiernie trudno zatrzymać. Nie zawsze będzie to oznaczać brak decyzji pacjenta[3], ale może oznaczać zwiększoną presję ze strony otoczenia.

Powoływanie się na ludzką autonomię nie może być argumentem w dyskusji, bo przecież nie zawsze człowiek chce tego, co dobre, a to znaczy, że nasze pragnienia nie mogą być ostatecznym wyznacznikiem naszych działań i ich moralnej oceny. Jeśli już ktoś chce odebrać sobie życie, nie powinien wciągać w to innych i obciążać ich sumienia. Niestety w bezbożnym społeczeństwie, którego mottem jest: “Precz z Panem! Precz z Bogiem!”, nie dziwi apel o poszanowanie ludzkiej autonomii ani jej deifikowanie. Oczywistym wydaje się też uznanie za dyskryminację ograniczenie prawa do eutanazji tylko do osób cierpiących fizycznie i odmówienie tego prawa osobom cierpiącym psychicznie. Naturalny jest też następny krok, gdzie decyzja o eutanazji podyktowana jest nie tyle wyraźną prośbą pacjenta, co społecznym obowiązkiem i troską o tych, którzy nie mogą zadecydować za siebie (w tej kategorii znajdują się nie tylko osoby w stanie śpiączki, ale też umysłowo chorzy i niemowlęta).

Jako chrześcijanie występujemy przeciwko eutanazji nie tylko z powodu wątpliwości związanych z odbieraniem czyjegoś życia (jak to omówiłem powyżej). Pamiętajmy, że chrześcijaństwo zawsze uznawało Boga za Pana życia i śmierci, a ludzkie życie za świętość. Dlatego każde samowolne odebranie życia ma być karane śmiercią (1. Mj. 9:5-6). Tylko Bóg będący dawcą życia ma prawo do ustalania, w jakich przypadkach i w jaki sposób człowiek może i powinien zostać uśmiercony, jednak nigdzie w Biblii nie znajdziemy żadnej wzmianki pozwalającej stwierdzić, że można lub należy zabić człowieka, który doszedł do wniosku, że nie warto dłużej żyć.

Warto przypomnieć przykład Saula, który po tym, jak został ugodzony strzałą w bitwie, doszedł do wniosku, że nie warto dłużej żyć i prosił giermka, by przebił go mieczem (1. Sam. 31:4). Nie ulega wątpliwości, że nie jest to przykład do naśladowania, bo przecież cała ta historia ukazuje Saula w złym świetle jako niezdolnego króla i odstępcę od wiary. Z drugiej strony mamy Joba, którego cierpienia na pewno przewyższały cierpienia Saula, a jednak Job choć życzył sobie śmierci, nie targnął się na swoje życie ani też nie prosił o to żadnego z przyjaciół. Jest to o tyle znaczące, że życie Joba jest przykładem i zachętą do wytrwania w cierpieniu (Jak. 5:11).

Należy zatem podkreślić, że ani czysto pragmatyczne, ani też emocjonalne spojrzenie na ból i cierpienie nie prowadzi do właściwej postawy, gdyż jedno i drugie traci z widoku świętość życia i Bożą opatrzność, co powinno napawać niepokojem, bo oznacza otwartą drogę do bezbożnych rozwiązań takich jak zabójstwo z litości lub z wyrachowania. Eutanazja jest zatem pogwałceniem Bożego prawa i zagrożeniem dla naszej wolności.

Przypisy:
1. Znany jest przypadek matki, która po stracie dwójki dzieci była tak opętana myślą o tym, by zostać pochowaną pomiędzy grobami dzieci, że poprosiła swojego psychiatrę Boutdewijna Chabota o pomoc w dokonaniu samobójstwa. Po pięciu tygodniach i czterech spotkaniach psychiatra przystał na prośbę, a sąd najwyższy stwierdził, że cierpienie to cierpienie i odstąpił od ukarania psychiatry.
2. W 2000r. sąd w Haarlemie (Holandia) uznał za uzasadnioną decyzję o eutanazji dokonanej na prośbę byłego senatora Edwarda Brongersmy, który po stracie przyjaciół i bliskich stwierdził, że nie ma siły dłużej żyć.
3. Niestety znane są przypadki przerwania życia również w przypadku ludzi, którzy nigdy sami o to nie prosili. Sztandarowym przykładem jest eutanazja dokonana na wniosek rodziców na trzydniowym dziecku, które urodziło się z rozszczepem rdzenia kręgowego i niedorozwojem kończyn. Brytyjskie pismo medyczne “The Lancet” opublikował w 1997r. raport, z którego wynika, że 8% noworodków, które umierają w Holandii, jest uśmiercane przez lekarzy na prośbę rodziców. 

Artykuł ukazał się w numerze 1/2001 „Reformacja w Polsce”.