William Arnot
„Szyderca nadaremnie szuka mądrości, lecz dla roztropnego poznanie jest rzeczą łatwą.” Przypowieści 14:6
Ci, którzy odrzucają Biblię, stale powtarzają, że szukają prawdy. Powyższe powiedzenie wzięte jest prosto z życia. Ludzi tacy szukają mądrości, lecz jej nie znajdują. Brakuje im podstawowej cechy, która musi charakteryzować filozofa, a mianowicie pokornego i chętnego do nauki ducha.
Są ludzie, którzy gardzą pokornym poddaniem się Bożej objawionej woli. Pragną wyzwolenia od wszelkich autorytetów. Mówią, że katolicy poddają się władzy kościoła, a protestanci władzy Pisma Świętego. Obie postawy traktują, jako różne przejawy tego samego zabobonu. Chcą być wolni od obu. Z ludzkich uczuć czynią ostateczną normę dobra i zła, tego co słuszne i co niesłuszne. Jak mówią, w każdym człowieku drzemie boski pierwiastek, co w praktyce znaczy, że każdy człowiek jest dla siebie bogiem. W gruncie rzeczy jest to powtórzenie pierwszego buntu – stworzenie, porzuciwszy wyznaczone mu przez Boga miejsce, dąży do przejęcie roli boga.
Jeśli ludzie rzeczywiście byliby niezależnymi istotami, to całkowicie słusznym byłoby ogłoszenie ich niezależności. Jednak w rzeczywistości ich desperacka walka w autorytetem ujawnia ich słabość i staje się karą za ich pychę. To nie my tchnęliśmy w siebie życiodajny dech ani nie jesteśmy panami swego losu. Nasze życie jest w rękach Stwórcy i pod sądami Sędziego. Znajdziemy bezpieczeństwo tylko w poddaniu się Jego autorytetowi, w posłuszeństwie Jego Prawu. Rozwiązaniem bolączek człowieka nie jest odrzucenie wszystkich panów, lecz poddanie się Jedynemu Panu.
Ci, którzy pogardzają mądrością z nieba, szukają mądrości ziemskiej. Określenie „człowiek świecki” oznacza osobę, która docenia i szuka wiedzy związanej z tym światem, lecz odrzuca, jako niedosięgłą lub bezużyteczną wszelką wiedzę związaną z tamtym światem. Ludzie często gubią się w tym wszystkim, jak gubią drogę we mgle, a wtedy bardzo zwyczajne rzeczy zdają się im ogromnymi twierdzami majaczącymi w ciemności. Pamiętajmy, że słowo „świecki” znaczy „związany z tym światem”, tzn.: zajęty tym światem i nie przejawiający zainteresowania tamtym światem. Może to wytłumaczenie pozwoli nam lepiej zobaczyć, co się kryje za pojęciem „świecki”. Przyjęcie takiej filozofii życiowej wymaga założenia, że nie ma życia po śmierci, bo gdyby istniał świat poza grobem, to na pewno nasze życie po tej stronie grobu wpływałoby na życie po tamtej stronie, a nasze wyobrażenie o wieczności na pewno ukształtowałoby naszą teraźniejszość. Wtedy nawet będąc zajęci życiem na tym świecie, myślelibyśmy o nieśmiertelności, co zdecydowanie wpłynęłoby na sposób patrzenia na życie tu i teraz. To właśnie dzięki wierze w to, co niewidzialne, człowiek przemierza oceany czasu. Jeśli odetniesz człowieka od przyszłości, jego okręt pozostanie bez mapy pod zasnutym gęstymi chmurami niebem, bez kompasu i bez portu, do którego mógłby zawinąć. Pozostaje tylko bezcelowe dryfowanie w oczekiwaniu na zatonięcie.
Ci, którzy nazywają się poszukiwaczami wiedzy, lecz ograniczają się do spraw związanych z tą ziemią, po której chodzą, okazują wielkie zainteresowanie edukacją. Nie wiem, czy więcej czynią dla edukacji niż inni, ale bardzo głośno mówią, że młodzież musi otrzymać solidne wykształcenie zgodne z ich poglądami. Dzieci w szkołach publicznych winny być gruntownie nauczane świeckiej wiedzy, a religijne dogmaty odłożone na bok. Dyrektor szkoły ma być neutralny w kwestiach religii i nie powinien wypowiadać się ani za, ani przeciw żadnej z doktryn. Zaiste, ci ludzie szukają wiedzy, lecz jej nie znajdują. Po wszystkich wysiłkach zmierzających do zdobycia poznania, nadal nie są nazbyt mądrzy. Obarczają dyrektora zadaniem nie do wykonania. Objawiona religia jest przecież częścią naszej rzeczywistości. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu będąc według swego własnego świadectwa natchnionym objawieniem Bożej woli, w rzeczywistości kształtuje bieg historii rodzaju ludzkiego bardziej niż wszystkie inne książki razem wzięte. Jezus z Nazaretu został stracony przez żydowskich kapłanów rękoma nieświadomych rzeczy Rzymian za to, że czynił siebie równym Bogu. To jedno wydarzenie miało o wiele większy wpływ na naszą teraźniejszość niż wszystkie rewolucje od początku istnienia świata. W jaki sposób nauczyciel przedstawi tę księgę i to wydarzenie w swej światopoglądowej neutralności? Czy ucząc historii ma to przemilczeć? Przedstawiać losy królestw tego świata, nie wspominając o Królestwie Bożym, Królestwie Chrystusa? Równie dobrze mógłby wykładać „Elementy geometrii” Euklidesa, pomijając wszystkie duże litery lub tkać bez osnowy. Religia Chrystusa przeniknęła na wskroś świat i ludzką myśl. Jeśli pominiesz te tematy, to twoi uczniowie opuszczą szkołę, jako barbarzyńcy, a jeśli o nich wspomnisz, będziesz musiał zająć stanowisko. Nauczyciel i uczeń mogą być albo za, albo przeciw Chrystusowi. Bóg w swej opatrzności sprawił, że nie można tak po prostu zignorować Biblii, nie opowiadając się jednocześnie za lub przeciw niej. Żydzi byli konfrontowani z pytaniem: Co myślisz o Chrystusie?, choć woleliby nie odpowiadać na nie. Ten sam Bóg, którzy rządzi ponad wszystkim, również dzisiaj zmusza ludzi do udzielenia odpowiedzi na to pytanie, czy tego chcą, czy nie. Żaden człowiek nie może uczyć historii, nie mówiąc przy tym, wprost lub między wierszami, czy uważa Jezusa z Nazaretu za bluźniercę, czy za Syna Bożego. Żaden człowiek żyjący tam, gdzie głoszona jest Ewangelia, nie może nie opowiedzieć się za lub przeciw Chrystusowi, jako Królowi i Zbawicielowi. Nie da się uniknąć tej decyzji. Wszystko od niej zależy. Człowiek musi komuś służyć. Nie może żyć bez pana. Całkowite poddanie się żyjącemu Bogu objawionemu w Jezusie Chrystusie jest najlepszą i jedyną wolnością dostępną człowiekowi.
W czasach, kiedy wahadło zmierza od sceptycyzmu do zabobonu i z powrotem, musimy pamiętać, że jest jeszcze prawda i tylko ona może zabezpieczyć los człowieka. Musimy zachować czujność, by nie pomylić dwóch spraw – istnienia prawdy i naszego postrzegania prawdy. Gdyby jutro wszyscy ludzie na ziemi obudzili się ślepi, nie znaczyłoby to, że słońce zgasło. Modne jest w wyższych kręgach przechwalanie się obojętnym stosunkiem do religii i piętnowanie, jako bigoterię szczerego oddania Bogu. To wielki błąd. Ci, którzy go popełniają, nie są w stanie właściwie zinterpretować historii. Niech politycy nauczą się tej starej prawdy: „Po owocach poznacie ich”. Agnostycyzm rodzi nietolerancję tak samo, jak wiara we wszystkie legendy Rzymu. Spójrzmy na historię współczesnej Europy, a zobaczymy, że krew męczenników splamiła zarówno ręce tych, którzy wierzyli we wszystkie dogmaty, jak i tych, którzy wszystkie odrzucili. Jedni i drudzy przyczynili się do powstrzymania rozwoju ludzkości. Niewiara w nic i wiara w kłamstwo – jedno i drugie rodzi gorzkie owoce. Zarozumiałość sceptyka, w której stwierdza, że poza nim nie ma prawdy, w którą można by wierzyć, rzuca na ludzkie życie złudny cień wolności. Tylko jeśli Ten, który jest Prawdą, „was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie”.
Widzę dwóch zakrwawionych ludzi leżących na ziemi. Widzę też trzeciego, jak stoi między nimi i spokojnie spogląda w niebo. Kim oni są? Ci dwaj, którzy leżą, to Zabobon i Sceptycyzm. Zabobon pokłonił się, by oddać cześć swemu bóstwu, i zadawał sobie rany nożem, by dokonać odkupienia za swoje grzechy. Sceptycyzm nie chciał być ograniczony, jako stworzenie do życia na ziemi i nieustannie czynił próby, by się wybić i stanąć na gwiazdach, lecz wyczerpany padł na ziemię i potłukł tak bardzo, że teraz leży nieruchomo obok tego, którym tak bardzo pogardzał. Ten, który stoi, ani nie schylał się do ziemi, ani nie starał sięgnąć gwiazd – ani nie zszedł poniżej swego miejsca, ani też nie próbował ponad nie wywyższyć. Pozostał na ziemi, lecz stał wyprostowany. Nie puszył się dumnie, lecz pokornie szukał Boga. Ten człowiek zna swoje miejsce i potrzeby. Dla niego poznanie nie jest niedostępne. On je otrzyma. Posiadł już to, co Biblia nazywa początkiem wszelkiej mądrości. Dlatego przyjdzie czas, gdy posiądzie jej pełnię. „Błogosławieni ubodzy w duchu, bo ich jest Królestwo.”
Autor żył w XIX wieku. Ukończył Uniwersytet w Glasgow. Pracował, jako wykładowca greki i pastor w zborach w Glasgow i Edynburgu.