RAFAŁ SIELICKI
Władimir Nabokov, rosyjski pisarz i wykładowca literatury, żyjący przez większość życia na emigracji w Ameryce, mówił studentom, że „wielkie powieści są wielkimi baśniami.” Choć zdaje się on tutaj mówić o pewnej, określonej subiektywną granicą, grupie „wielkich powieści,” to jednak obserwacja, którą poczynił, w rzeczy samej odkrywa nam prawdę odnośnie literatury w ogóle, a mianowicie, że nie jest to świat logiki, chłodnego myślenia czy zdrowego rozsądku, a raczej magiczny i nieznany nam świat baśni.
Niestety wielu chrześcijan w ogóle nie czyta dziś powieści, często twierdząc, że jest to tylko strata czasu i niepotrzebne zaśmiecanie głowy „światowym” myśleniem. Przeoczają jednak to, jak wielką rolę w życiu spełniają różne opowiadania, które rzeźbią nasze myślenie, pobudzają zmysły do myślenia metaforami i symbolami i uwrażliwiają nas na piękno. Dlatego tak wielkie znaczenie ma to, byśmy nie tylko my, ale także nasze dzieci od maleńkości, byli uczeni czytania różnych bajek czy opowieści. Ci którzy byli tego pozbawieni, mają później trudności, by zrozumieć metaforyczny świat Biblii, która opowiada prawdę często w swój własny „baśniowy” sposób. A zatem czytanie powieści, opowiadań czy historii w jakimś sensie rozwija nas jako chrześcijan, czyniąc lepszymi obserwatorami świata.
Zdaje się nawet, że jako chrześcijanie powinniśmy być tymi, którzy zachęcają innych do podjęcia próby wkroczenia w świat opowieści, ponieważ sami są wyznawcami tej jednej najważniejszej opowieści – Opowieści o Królestwie Bożym i Chrystusie Królu.
Jednak w naszym podejściu do literatury, bez względu na to czy czytamy powieści czy Pismo św., popełniamy wiele błędów. Nabokov swego czasu sporządził listę dziesięciu cech i poprosił swoich studentów, by wybrali cztery, które ich zdaniem charakteryzują dobrego czytelnika. Oto one:
- Powinien należeć do klubu czytelniczego.
- Powinien się utożsamiać z bohaterem książki.
- Powinien się koncentrować na aspekcie społeczno-ekonomicznym utworu.
- Powinien przedkładać książkę z akcją i dialogami nad pozbawioną akcji i dialogów.
- Powinien obejrzeć filmową adaptację książki.
- Powinien być początkującym pisarzem.
- Powinien mieć wyobraźnię.
- Powinien mieć pamięć.
- Powinien mieć słownik.
- Powinien mieć pewną artystyczną wrażliwość.
Artystyczna wrażliwość, wyobraźnia, pamięć i słownik były właśnie tymi czterema cechami, których Nabokov szukał u swoich studentów, podkreślając, że dobry czytelnik to ten, w którym łączy się temperament artysty i naukowca – ciekawość zanurzonego w świecie wyobraźni dziecka oraz skrupulatność i otwarcie na szczegóły dorosłego.
Zdaje się, że najczęstszym błędem, jaki popełniamy jako czytelnicy, jest utożsamianie się z bohaterem utworu i osobiste angażowanie się w opisany w nim bieg wydarzeń. Literatura może nas wzruszać, a nawet powinna powodować szybsze bicie naszych serc, jednak nie może ona całkowicie pochłonąć naszych umysłów. A tak dzieje się, kiedy następuje utożsamianie się z bohaterami i wydarzeniami powieści. „Powinniśmy – jak mówi Nabokov – zachować pewną rezerwę i czerpać z tego dystansu przyjemność, a zarazem odczuwać głęboki zachwyt – namiętny, ze łzami i dreszczykiem – podziwiając misterny wewnętrzny splot danego arcydzieła.” Powieść w tym aspekcie jest podobna do filmu. Możemy dać się całkowicie wciągnąć w jego akcję i na końcu stwierdzić, że był to prawdziwie dobry film, ale czyniąc tak, nie zauważymy niestety wielu ważnych szczegółów, które odkrywają przed nami misterny plan i zamysł autora, który zamiast filmu stworzył arcydzieło. To właśnie stworzenie równowagi pomiędzy umysłem czytelnika i autora jest zadaniem dobrego, uważnego na szczegóły, czytelnika, który przeżywa wspólne emocje nie z postaciami książek, ale z ich autorami. I tu widzimy, jak ważna jest ta zasada także podczas czytania Biblii.
Bardzo często chrześcijanie wyprowadzają złe wnioski z fragmentów, które czytają, gdyż właśnie zamiast cierpliwego odkrywania szczegółów danej historii i starania się usłyszeć zawarty w niej głos autora, zbyt szybko próbują odnieść to, co przeczytali, do swojej sytuacji. Moglibyśmy podsumować to poetyckimi słowami Nabokova: „Czytając, powinniśmy dostrzegać i pieścić szczegóły. Nie ma nic złego w księżycowej poświacie generalizacji, jeśli pojawia się ona wtedy, gdy już zbierzemy z wielką miłością słoneczne okruchy. Jeśli natomiast ktoś wychodzi od gotowych uogólnień, zaczyna od niewłaściwego końca i oddala się od książki, zanim jeszcze zacznie cokolwiek z niej rozumieć.” (I tu widzimy potwierdzenie tego, że to teologia biblijna powinna poprzedzać systematyczną, a nie odwrotnie.) Prawdę tych słów możemy zobaczyć na przykładzie historii z Księgi Wyjścia 32, gdzie Mojżesz na widok złotego cielca z wściekłości rozbija tablice, z którymi zszedł z góry. Jednak tylko uważny czytelnik wychwyci, że za gniewem Mojżesza jest także pewna duchowa prawda przedstawiająca rozbite tablice jako symbol rozbitego (z powodu grzechu Izraela) przymierza, które Bóg zawarł z nimi na górze (dziesięć słów zapisanych na tablicach reprezentowało dziesięć przykazań, m.in. „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie”).
Należy pamiętać, że w pewnym sensie czytelnik musi zawsze wychodzić poza opowiadaną historię, po to, by skupiając się na szczegółach, słowach i obrazach, mógł dotrzeć do struktury i stylu danej książki, które są jakby jej kręgosłupem i ciałem.
To skupienie na szczegółach, poszukiwanie słów i obrazów, podczas obcowania z literaturą jest nieuniknione, ponieważ każdy czytelnik otwierając pierwsze strony jakiegoś dzieła literackiego, tak naprawdę przemienia się w pielgrzyma, który wkracza w nowy, całkowicie nieznany sobie świat stworzony przez autora. Czytelnik musi dopiero poznać ten świat, odkryć go i dopiero wtedy może wejść do krainy uogólnień. Jednak to wymaga czasu i pracy. Dlatego też Nabokov zwykł mówić, że „człowiek nie może czytać książki; może ją tylko przeczytać powtórnie. Dobry czytelnik, wielki czytelnik, czytelnik aktywny i twórczy jest czytelnikiem wielokrotnym.” Takimi czytelnikami, przede wszystkim w odniesieniu do Biblii, powinniśmy być my. Niestety chrześcijanie często zbyt szybko „zaprzyjaźniają się” z Biblią, traktując ją jako świat dobrze już znany, podczas gdy tak naprawdę stoją dopiero na obrzeżach krainy, w której są pielgrzymami.
Literatura to świat baśni. Dlatego nie jest dziwne, że dla Nabokova wielki pisarz stawał się jakby gawędziarzem, nauczycielem i czarodziejem w jednej osobie. Jednak, jak mówił, to czarodziej dominował w tej triadzie i to zdolność „odprawiania czarów” czyniła pisarza wielkim. Pismo św. niewątpliwie jest wyjątkowym dziełem literackim i tą największą i najwspanialszą z napisanych kiedykolwiek baśni. Jej wyjątkowość przejawia się przede wszystkim w tym, że jest to baśń prawdziwa albo jakby powiedział C. S. Lewis, jest to „mit, który stał się faktem.” Nasz zachwyt nad obrazami, szczegółami i światem zawartym w Biblii powinien być tym bardziej szczególny. Jednak podobna postawa powinna charakteryzować nas, kiedy będziemy również sięgać po dobre powieści. I nie zapominajmy po nie sięgać. One naprawdę mogą ubogacić nas jako chrześcijan i jako ludzi.
W opracowaniu artykułu korzystałem z: Vladimir Nabokov, Wykłady o literaturze, MUZA S.A., Warszawa 2001 Vladimir Nabokov, Wykłady o literaturze rosyjskiej, MUZA S.A., Warszawa 2002