Bogumił Jarmulak
„Cokolwiek wcześniej zostało napisane, dla naszego pouczenia zostało napisane, abyśmy przez wytrwałość i zachętę, jakie płyną z Pism, nadzieję mieli. Bóg zaś, który jest źródłem wytrwałości i zachęty, niech sprawi, abyście byli jednomyślni między sobą wzorem Chrystusa, abyście w zgodzie i jednomyślności oddawali chwałę Bogu i Ojcu Pana naszego, Jezusa Chrystusa.”
Rz. 15:4-6
Nowy Testament pokazuje jednoznacznie, że jedynym fundamentem Kościoła jest Boże Słowo przekazane i spisane przez natchnionych Duchem Świętym proroków i apostołów (Ef. 2:18-22). Dz. Ap. 2:41-42 pokazują, że ci, którzy przyjęli apostolskie zwiastowanie, trwali w społeczności Kościoła i w nauce apostolskiej, którą przyjęli. Kościół jest więc założony na nauce apostolskiej i żywi się nią, trwa dzięki niej, wzrasta przez nią. Dlatego też wzrost Kościoła jest opisany przez Łukasza jako wzrost Słowa (Dz. 6:7, 12:24, 19:20). A Paweł w Ef. 4:11 pisze, że Kościół wzrasta dzięki służbie Słowa – głoszeniu i nauczaniu Słowa. A zatem, powtórzę, co już powiedziałem, że Kościół jest apostolski, ponieważ jest ugruntowany na nauczaniu apostolskim i przez nie wzrasta. Wszystko inne w Kościele wynika z tego apostolskiego nauczania. Sam Jezus powiedział w Jn. 3:31: „Jeśli wytrwacie w Słowie moim, prawdziwie uczniami moimi jesteście” (w oryginale czas teraźniejszy inaczej niż w Brytyjce). Oczywiście Słowo Chrystusowe jest tym samym, co apostolskie nauczanie, a mianowicie jest to Ewangelia o Chrystusie głosząca zbawienie od grzechu, Bożego gniewu i wiecznej śmierci ku nowemu życiu w posłuszeństwie Bogu, a to wszystko z łaski przez wiarę dzięki zastępczej śmierci Chrystusa na krzyżu, który jako jedyny jest Zbawicielem, Panem Świata i Bożym Synem. To jest właśnie sedno Ewangelii, o której mówi całe Pismo, ponieważ całe Pismo świadczy o Chrystusie (Łk. 24:27).
Zauważcie, że mówimy tu nie tylko o zbawieniu od grzechu i śmierci, ale też o zbawieniu ku życiu i posłuszeństwie. Chrystus nakazał swoim uczniom, aby czynili uczniami wszystkie narody, chrzcząc je, a więc włączając do społeczności Kościoła, i nauczając przestrzegać wszystkiego, co im przykazał (Mt. 28:19-20). W Tyt. 2:14 czytamy, że Bóg posłał Chrystusa, by nas zbawił, ale też by nas oczyścił, jako swój lud gorliwy w dobrych uczynkach! A więc zostaliśmy zbawieni do dobrych uczynków, aby nasze życie chwaliło Boga. Stąd też tak wiele miejsca w listach apostołów zajmują wskazówki, jak żyć, a też napomnienia, kiedy pojawiał się grzech, czasami ostra nagana, ale też zachęta do wytrwania w nadziei korony chwały i wdzięczności dla Chrystusa.
Słowo Boże staje się nieodzowne, kiedy zadajemy sobie pytanie: Jak żyć?! Jak rozwiązywać problemy w zborze? Jakimi kryteriami kierować się przy podejmowaniu decyzji? Skąd mamy wiedzieć, co jest słuszne, a co nie? Co dobre, a co złe? Jakiej doktryny mamy się trzymać? Jezus powiedział: „Czy nie dlatego błądzicie, bo nie znacie Pism ani mocy Bożej?” (Mt. 12:24). Stąd właśnie biorą się problemy w Kościele i naszym życiu, a mianowicie z naszej nieznajomości Pisma.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Nie powinno być to trudne. Dyskutuje dwóch teologów. Mają różne zdania. Kto ma rację? Albo pojawił się problem, są różne propozycje jego rozwiązania, niektóre wzajemnie się wykluczające. Które rozwiązanie mamy przyjąć? Chodzi o to, że jakiekolwiek decyzje podejmujemy, musimy się w nich kierować jakimiś wytycznymi, jakimiś kryteriami, jakimś systemem wartości. Nawet kiedy się nam wydaje, że nie podejmujemy żadnej decyzji, to już jest to jakaś decyzja. Brak działania też ma swoje konsekwencje.
I tu właśnie nieodzowne jest Pismo jako pewne Słowo Boga i najwyższy autorytet w sprawach wiary i postępowania. Bez niego skazani bylibyśmy na dryfowanie w morzu subiektywizmu, który mówi: „mnie się wydaje”, relatywizmu, który mówi: „wszystko zależy od punktu widzenia”, sceptycyzmu, który mówi: „czy aby na pewno?”, emocjonalizmu, który mówi: „ale ja czuję”, tradycjonalizmu, który mówi: „przecież zawsze tak to robiliśmy”, agnostycyzmu, który mówi: „któż to może wiedzieć”, pragmatyzmu, który mówi: „zróbmy tak, to na pewno zadziała”, dogmatyzmu, który mówi: „tak musi być”. W tym tyglu „izmów” Pismo Święte jest jak latarnia morska, zawsze wskazująca bezpieczną drogę do portu. Tylko ono jest jedynym, niezmiennym, zrozumiałym i obiektywnym przewodnikiem po świecie, w którym żyjemy. Wynika to z jego pochodzenia, a mianowicie z jego natchnienia. W Tm. 3:16 czytamy, że „całe Pismo przez Boga jest natchnione”. Podobne słowa czytamy w 2Pt. 1:21. „Przez Boga natchnione” to znaczy, że jego pochodzenie jest Boże, nie ludzkie. Jego ludzcy autorzy byli prowadzeni przez Ducha Bożego, aby dokładnie spisać to, co Bóg chciał, aby było spisane. Wolne jest więc od błędu i posiada najwyższy autorytet dla każdego człowieka zarówno w sprawach wiary, jak i życia. Dlatego też to do niego należy ostatnie słowo we wszelkich sporach i kontrowersjach religijnych, czy to natury doktrynalnej, czy to natury praktycznej.
Pismo Święte nie jest tą najwyższą normą na mocy decyzji Kościoła. Gdyby tak było, oznaczałoby to, że to orzeczenia Kościoła są najwyższym autorytetem. To jednak wykluczałoby wyższość autorytetu Pisma nad autorytetem instytucji Kościoła. Autorytet Pisma Świętego nie jest jednak zależny od decyzji czy też świadectwa żadnego człowieka ani Kościoła, lecz jest samoustanawiający. To znaczy, że Pismo świadczy samo o sobie i jego świadectwo musi być przyjęte, gdyż jest to Słowo Boże. To na nim się opiera i wywodzi wszelka władza w Kościele i wszelkie wiążące decyzje Kościoła. Bóg nie musi podpierać autorytetu swojego Słowa żadnym innym autorytetem ani swej władzy inną władzą, gdyż to jest właśnie cechą najwyższej władzy i najwyższego autorytetu, że wszystko inne na nim się opiera i z niego wypływa. Czytamy o tym w Hbr. 6:13-19.
Dlatego niezmiernie ważne jest, aby Słowo Boże „mieszkało” w nas „obficie” (Kol. 3:16). Ono jest naszym przewodnikiem do Chrystusa. Ono czyni nas „mędrszymi od naszych nieprzyjaciół… rozumniejszymi od naszych nauczycieli… roztropniejszymi od starszych… z niego nabieramy rozumu… ono jest pochodnią nogom naszym” (Ps. 119:98-105). Ono pozwala nam odróżniać dobro od zła. Ono przysposabia nas i zachęca do dobrych uczynków. Ono bada nasze serca i wskazuje na nasze przewinienia, wzywając nas do pokuty (może dlatego tak często od niego stronimy raczej, niż się doń garniemy). Przez nie przemawia do nas nasz Ojciec. Czy słuchamy Jego głosu? Czy idziemy za nim?
Nie jest to głos, jak twierdzą niektórzy, który byłby niezrozumiały dla nas. Któremu towarzyszyłby jakiś szum, który przeszkadzałby nam dosłyszeć to, co mówi Ojciec. Co mówi Pismo? „Mają Mojżesza i proroków, niechże ich słuchają” (Łk. 16:29). „Czy nie dlatego błądzicie, bo nie znacie Pism ani mocy Bożej?” (Mt. 12:24). „Cokolwiek bowiem przedtem napisano, dla naszego pouczenia napisano, abyśmy przez cierpliwość i przez pociechę z Pism nadzieję mieli” (Rz. 15:4). „Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca” (Hbr. 4:12). Bóg dał nam swoje Słowo, abyśmy, studiując je, wzrastali w poznaniu Boga i Jego woli i w posłuszeństwie szli za Jego głosem. Oczywiście nie wszystko będzie dla nas zrozumiałe od razu. Nie wiem nawet, czy kiedykolwiek dla kogokolwiek z nas wszystko, co jest zapisane w Biblii, będzie do końca zrozumiałe. Ale to nie znaczy, że nie mamy jej badać i poznawać, i że nie może być ona poznana, choć tylko częściowo i niedoskonale. Dlatego też Chrystus ustanowił w Kościele osoby, które mają się zajmować studiowaniem i wykładem Pisma, co oczywiście nie znaczy, że inni nie mają też tego czynić.
Słowo jest dane Bożemu ludowi, Kościołowi, aby się nim karmił i wzrastał jako jedno ciało. Tylko w oparciu o Słowo możliwy jest zdrowy wzrost i zachowanie prawdziwej jedności Kościoła (Rz. 15:4-6). Tylko kiedy pozostajemy w posłuszeństwie Słowu, jesteśmy wolni od podszeptów szatana. Jezus powiedział: „Jeżeli wytrwacie w Słowie moim, prawdziwie uczniami moimi jesteście, i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (Jn. 8:31-32). Tu warto przypomnieć nadrzędną zasadę interpretacji Pisma, która brzmi: Pismo interpretuje Pismo, a więc zawsze kontekst, najpierw bliższy, potem dalszy, pamiętając o spójności nauczania Pisma, która wynika z jego natchnienia. Dlatego zawsze, kiedy otwieramy Pismo, musimy czynić to z pokorą, gotowi przyjąć jego pouczenie, choćby najbardziej sprzeczne z naszym doświadczeniem, emocjami, tradycją. Wszystkie te rzeczy muszą być oceniane w świetle Pisma, nigdy na odwrót. Czytaniu Pisma zawsze musi też towarzyszyć modlitwa o Boże oświecenie, abyśmy mogli zrozumieć i przyjąć jego naukę, jak czynił to Paweł (np. w Ef. 1:17-19).
Prawda Bożego Słowa czyni nas wolnymi od tyranii tradycji, doświadczenia, emocjonalizmu, pragmatyzmu i daje podstawy do budowania zdrowego Kościoła spojonego miłością i jednomyślnością. Gdzie Chrystus nie panuje przez swoje Słowo, tam nie ma ani wolności, ani przebaczenia, ani nadziei, ani Kościoła, gdyż tylko Chrystus przez swoje Słowo może dać nam tę wolność, przebaczenie, nadzieję.
Artykuł ukazał się w numerze 1/1999 „Reformacja w Polsce”.