Bogumił Jarmulak
Co roku obchodzimy Dzień Matki, ale coraz mniej młodych kobiet marzy o byciu matką. Macierzyństwo coraz częściej postrzegane jest jako przeszkoda w robieniu kariery lub samorealizacji. Wychowywanie dzieci traktowane jest raczej jako obowiązek (czasami przykry) niż możliwość dokonania czegoś wielkiego. Stąd coraz więcej kobiet rezygnuje wręcz z wydania na świat potomstwa. Żłobki zaś cieszą się rosnącą popularnością, jakbyśmy zapomnieli o słusznej uwadze, że zemstą za żłobki są domy starców. Oczywiście, sytuacja ekonomiczna w naszym kraju częstokroć zmusza matkę do oddania dziecka do przedszkola. Nie czynię wymówki tym rodzicom. Mam raczej na myśli tych, którzy przedkładają samorealizację nad wychowywanie dzieci. Niestety dzieje się tak również między chrześcijanami. Sądzę, że są ku temu dwa główne powody: pycha i fałszywa eschatologia (nie myślimy w kategoriach pokoleń lecz tylko własnego życia). Co gorsze, jest to zabójcze dla przyszłości Kościoła, bo prowadzi do roztrwonienia talentów, które Bóg nam powierzył.
Nie jest to nowy problem. Pismo św. często wskazuje na błędy wychowawcze rodziców, które z kolei prowadziły do upadku Kościoła. Jedną z takich historii znajdujemy w 17 rozdziale Księgi Sędziów. Czytamy tam o matce, która swymi zaniedbaniami i złym przykładem przyczyniła się do założenia fałszywego sanktuarium na północy Izraela, które w dalszych wiekach stało się centrum fałszywego kultu, co doprowadziło do upadku Północnego Królestwa. Mamy więc do czynienia z matką, której błędy wychowawcze stały się jednym z ogniw łańcucha, który wciągnął Izrael w otchłań piekła.
Na czym polegał błąd tej kobiety? Wszystko zaczęło się od tego, że syn ukradł jej 1000 srebrników. Gdy matka rzuciła przekleństwo na złodzieja, syn przestraszył się i oddał jej pieniądze. Wtedy matka zamiast wyciągnąć jakieś konsekwencje wobec niego, błogosławiła go i obiecała przeznaczyć te pieniądze na sporządzenie obiektów kultu (zabronionych Prawem Mojżesza) i ustanowienie (bezprawne) miejsca kultu. Okazała się jednak być kłamczuchą, gdyż obiecane 1000 srebrników skurczyło się do 200. Czy powinniśmy się dziwić, że syn był złodziejem i bałwochwalcą, jeśli jego matka była kłamcą i zachęcała go do bałwochwalstwa? Czy dziwi nas, że syn gardził Bożym Prawem, jeśli taki przykład widział w swojej matce? 200 srebrników, które matka przeznaczyła na fałszywe sanktuarium było dużą sumą, bo czytamy w tym samy rozdziale, że lewita, który zgodził się w nim pracować miał dostać 10 srebrników rocznej pensji. Tak więc ta kobieta była gotowa wiele zapłacić, by jej syn został kimś szczególnym i by oczywiście mogła się nim chwalić, bo w końcu ona mu to załatwiła.
Warto zwrócić uwagę na to, że ten epizod pełni ważną rolę w całej księdze. Nie jest umieszczony w niej według chronologii wydarzeń (jako jeden z kolejnych w historii), ale jako epilog, by stanowić teologiczne wytłumaczenie upadku Izraela w czasach sędziów. Właśnie braki w wychowaniu kolejnych pokoleń bardzo się do tego przyczyniły. Choć Bóg nakazał rodzicom, by wpajali w swoje dzieci Boże przykazania i opowiadali o cudownych Bożych dziełach w historii (np. 5Mj. 6:7), wielu rodziców zaniedbywało ten obowiązek z opłakanymi skutkami. W ten sposób prędzej czy później pojawiało się pokolenie, które nie znało ani Prawa, ani historii i zamiast chodzić Bożymi drogami, chodziło własnymi.
Biblia nie zawiera jednak tylko negatywnych przykładów. Również w Księdze Sędziów znajdujemy pozytywny przykład Debory w rozdziale 4 i 5. Debora nazwana jest „matką w Izraelu” (5:7). Przedstawiona jest jako ta, która przygotowuje Baraka do walki z wrogami Izraela. Barak przychodzi do niej po naukę i zachętę. Ona towarzyszy mu w jego pierwszej bitwie. Jest dla niego matką, która przygotowuje go do spełnienia roli, jaką Bóg mu wyznaczył w historii. Dlatego Barak po odniesionym zwycięstwie przypisuje jej zasługę w tym zwycięstwie. Wskazuje to na szczególną rolę matki w wychowaniu pobożnego potomstwa. A jest to rola, którą nie sposób przecenić. Matka chroni swe dzieci przed niebezpieczeństwami np. przez izolowanie ich od złego środowiska póki są mała i słabe. Matka wpaja im dobre zasady postępowania i sama służy im przykładem. Matka zachęca je do czynienia dobra nawet swoją obecnością. Przychodzi oczywiście czas, kiedy dzieci muszą stać się samodzielne i Debora doskonale o tym wiedziała, dlatego nie poprowadziła Baraka i resztę Izraelitów do walki, ale przekazała dowództwo nad armią swemu wychowankowi.
Sądzę, że możemy przyrównać rolę matki do roli Ducha św. Jak żona dodaje chwały mężowi, tak Duch uwielbia Syna (1Kor. 11:7, Jn. 16:14). Jak rodzicielka wydaje na świat dzieci, tak Duch zradza nas na nowo w Bożej rodzinie (Jn. 3:5). Matka jest też odpowiedzialna za wychowanie dzieci zwłaszcza we wczesnych latach życia. To samo czyni Duch w Kościele – wszyscy potrzebujemy Jego wsparcia, a młodzi wierzący w szczególności. Jak zatem Kościół bez Ducha nie może trwać i rozwijać się, tak i nie ma mowy o pobożnym społeczeństwie bez pobożnych matek.
Trudno zatem znaleźć bardziej kluczowe i odpowiedzialne zajęcie niż wychowanie „potomstwa dla Pana” (Mal. 2:15). Nie ma też antytezy między wychowaniem dzieci i samorealizacją się kobiety, która jest matką. Jeśli odbieramy to jako antytezę, to znaczy, że przyjęliśmy świecki punkt widzenia. Tym bardziej nie ma sprzeczności między służbą Bogu (służbą w Kościele) a wychowaniem dzieci. Wychowanie dzieci jest bowiem jedną z podstawowych i zaszczytnych służb w Kościele. Zmieniając pieluchy i gotując kleik, nosząc na ramionach i wożąc w wózku, ucząc chodzić i czytając bajki na dobranoc – w tym wszystkim pobożne matki toczą wojnę z siłami ciemności i zabezpieczają przyszłość Kościoła. Kościół musi je w tym wspierać, zachęcać i okazywać wdzięczność.
Bezimienna matka z 17 rozdziału Księgi Sędziów zamiast zetrzeć łeb wężowi wychowała węża na własnym łonie. Stała się Pandorą i jej puszką w jednej osobie. Choć może nie miała takiej intencji, to jednak przyczyniła się do upadku całego narodu kilka wieków później. Wszystko to, bo szukała własnej chwały zamiast chwały Królestwa Bożego. Nie tak było z Deborą – ona wychowała lwa, który pokonał wrogów i zmiażdżył głowę smoka. Dlatego Bóg okrył ją chwałą, a dzieci w Izraelu po wszystkie pokolenia będą z wdzięcznością i podziwem śpiewać o niej pieśni.
Artykuł ukazał się w numerze 2/2003 „Reformacja w Polsce”.