MAREK KMIEĆ
W ostatnim artykule omawialiśmy rzeczy, które wydawałoby się proste. Stwierdziliśmy, iż istnieje jedynie to co Bóg opisał swoim Słowem. Bóg powiedział – i stało się (Ps. 33:9). Cała rzeczywistość jest posłuszna Bożemu Słowu. Prawda jest taka, że wszystko, z czym mamy do czynienia: czy to rzeczy, czy to ich właściwości, czy też historia (wydarzenia w czasoprzestrzeni), wywodzi swój określony charakter od Boga (od Jego Słowa). Boże „nazywanie” rzeczy nie jest jak nasze „nazywanie”. Nasze można określić jako „bierne” – Jego jako „aktywne”. Boże „etykietki” nie stwierdzają jedynie, czym jest i jakie są właściwości danego produktu. Boże „etykietki” czynią dany produkt tym, czym on jest. Bóg w swojej mocy swobodnie nazywa bezpłodną kobietę matką wielu dzieci – i tak się dzieje (Ps. 113:9). On nazywa „nie-lud” swoim ludem – i tak się dzieje (Ozeasz 2:25; 1 Jana 3:1). Zatem wszystko, co jest, łącznie z cała historią, zostało opisane przez Boga. Określenie „opis” można zastąpić szeregiem innych, jak np. „plan”, „wiedza” czy „stworzenie”.
Jeśli taka jest rzeczywistość, że nic nie może zaistnieć w czasoprzestrzeni, o ile Bóg tego nie opisał, to co w takim razie z istnieniem zła? Czy Bóg również opisał (zaplanował) wszystkie grzeszne rzeczy, które wydarzyły się w historii? Jest kilka rzeczy, o których powinniśmy pamiętać.
1. Jedną z najważniejszych rzeczy jest to, że Bóg nie jest moralnie odpowiedzialny za grzech (Gal. 2:17). Bóg jest świętym Bogiem. W Jego istocie nie ma żadnego cienia. On jest światłością. Biblia uczy, że grzech nigdy nie znajduje żadnej akceptacji przed Jego Obliczem. Bóg nienawidzi grzechu i obiecuje konsekwentny sąd nad każdym grzesznym czynem i myślą.
2. Również, jak to już stwierdziliśmy, zło – jak i wszystko inne, co istnieje, nie ma niezależnego bytu. Szatan i grzeszni ludzie po to, aby mogli się buntować przeciwko Bogu, potrzebują Bożego utrzymania. Nic nie mogło by zaistnieć w czasoprzestrzeni, o ile Bóg nie dałby temu swojego utrzymania. Musimy pamiętać, że to jest Boży świat – w każdym detalu. Nie ma niczego niezależnego od Boga. Również szatan i wszystkie jego knowania nie mogłyby mieć miejsca, o ile Bóg nie użyczyłby mu swojego utrzymania. Zło nie ma niezależnego bytu, ale jak wszystko inne, jest zupełnie – w każdym detalu – zależne od Boga (2 Moj. 14:4; Rzym. 9:17). Zatem zło również zostało opisane przez Boga (Am. 3:6; Iz. 45:7; Jer. 1:12).
3. Po to, abyśmy mogli odpowiedzieć biblijnie na kwestie istnienia zła musimy wierzyc (nie „na ślepo”, ale „ku poznaniu”, Kol. 3:10), że istotnie Boże Słowo nadaje wszystkiemu określone właściwości. To jest bardzo ważna kwestia. Jak odpowiesz na pytanie: „Skąd bierze się określony charakter wszystkich rzeczy?” Niewierzący filozofowie formułują to pytanie w ten sposób: „Skąd bierze się określony charakter nieokreślonego bytu?” Dlatego, że dla nich wszechświat i historia, w najbardziej podstawowym sensie, jest nieopisana (chaos i przypadkowość są źródłem wszechrzeczy). No wiec, jak może się cokolwiek wyłonić z bezkresnego morza potencjalności i przypadku? Otóż nie może. Ale to nie tylko oni mają z tym problemy. My, chrześcijanie, też wpadniemy w kłopoty, jeśli nie nauczymy się porządnie lekcji z pierwszego rozdziału Biblii. Wtedy, razem z poganami, musimy powiedzieć, że rzeczy albo „porostu są”, albo w jakiś sposób „wyłaniają się” z chaosu. Słowo Jezusa nie pozwala nam na takie podejście. Biblia jasno naucza, że rzeczy prawdziwie (a nie „na niby”!) są takimi, jakimi Bóg je opisał. Musimy wyznać, że wszelkie klasy i kategorie od Niego pochodzą (Ef. 3:15). Tak wiec kluczowe pytanie, to: Czy naprawdę wierzysz, że wszystko zostało ukształtowane Słowem Bożym ? Czy naprawdę wierzysz, że rzeczy są istotnie takimi jakimi Bóg je opisał? Za chwile się przekonamy.
4. I wreszcie mówienie o tym, że Bóg coś opisał (stworzył), jest tak samo ważne, jak mówienie o tym, w jaki sposób On opisał dane wydarzenie (czyli, co stworzył). Ogólne pojęcia są tak samo ważne, jak szczegóły. Na przykład, Bóg nie tylko opisał Ciebie jako „człowieka”, ale opisał Ciebie jako człowieka, który ma określony kolor oczu, wzrost, datę urodzenia, czytającego ten artykuł w tym momencie, itp.
No wiec, jak to jest możliwe, że we wszechświecie wszechmocnego i świętego Boga istnieje zło? Skąd ono się wzięło? W XVIII wieku filozof Dawid Hume ujął to następująco: „Jeśli Bóg chce poskromić zło, ale nie może – wtedy nie jest wszechmocny. Jeśli może, ale nie chce – wtedy nie jest dobry. Jeśli natomiast zarówno może jak i chce – skąd wzięło się zło?”
Ponieważ każda indywidualna rzecz jest tym, czym Bóg ją opisał, powinniśmy zadąć sobie pytanie, jak Bóg opisał zło. Otóż Bóg ustanawia wszelkie autorstwo. On mówi o Sobie, że nienawidzi wszelkiej przewrotności i nie jest odpowiedzialny za moralne zło. I tak jest. O ludziach mówi, że są autorami grzechu, że są kuszeni przez swoje własne pożądliwości i przez szatana. I tak jest. Bóg opisuje Siebie jako Autora dobrych rzeczy i jednocześnie, że nie jest autorem złych – co oznacza, że nie jest za nie moralnie odpowiedzialny.
Ale czy to znaczy, że Bóg absolutnie nie ma nic do czynienia ze złem? Oczywiście, że nie. Już stwierdziliśmy, że zło nie ma niezależnego od Boga bytu. Biblia sprzeciwia się tego typu dualizmowi, w którym zło jest tak samo ostateczne, jak dobro. Bóg w żaden sposób nie jest splamiony złem, ale Bóg uwzględnia zło w swoim planie (opisuje je). Bóg przypisuje autorstwo grzechu np. grzesznym ludziom.
Przykład Joba jasno to ilustruje. Job został dotknięty złem naturalnym (wichura), jak i złem ze strony przewrotnych ludzi (Chaldejczyków). W obydwu przypadkach stał za tym szatan, który chciał zniszczyć Joba. Zarówno szatan, jak i Chaldejczycy, byli moralnie odpowiedzialni za zło wyrządzone Jobowi. To nie ulega wątpliwości. Jednak zwróćmy uwagę na to, w jaki sposób Job interpretuje to, co się stało. Nie twierdzi, że w ostateczności było to dzieło przypadku lub dzieło ludzkiej złości. Ale w ostateczności wszystko to pochodziło z ręki Pana: „Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione. W tym wszystkim nie zgrzeszył Job i nie wypowiedział nic niestosownego przeciwko Panu” (1:21,22); oraz: „Dobre przyjmujemy od Boga, czy nie mięlibyśmy przyjmować i złego? W tym wszystkim nie zgrzeszył Job swymi usty” (2:10). Podobnie Józef zinterpretował zbrodnię, jakiej dopuścili się jego bracia (1 Moj. 45:5; 50:20). Zbrodnia pozostaje zbrodnią, ale w ostateczności to Bóg nad wszystkim panuje, wszystko opisuje, wszystkiemu nadaje realne (nie udawane czy „na niby”) autorstwo (Dz. Ap. 4:26-28; 2:23). Boży opis (plan) nie tylko, że nie usuwa ludzkiej wolności i odpowiedzialności, ale je wręcz ustanawia. Boży opis nie tylko nie kłóci się z ludzką wolnością i odpowiedzialnością, ale stanowi jej fundament.
Czy zatem Bóg jest autorem zła? W ostateczności Bóg jest autorem wszystkiego co ma miejsce. Nie można więc powiedzieć, że Oświęcim to przypadek. Ale, czy Bóg ponosi moralną odpowiedzialność (tzn. jest winny) za Oświęcim? Przenigdy! Dlaczego? Ponieważ Biblia mówi, że to ludzkie pożądliwości prowadzą nas do grzechu. Można by więc powiedzieć (na podstawie Biblii), że Bóg opisał człowieka jako wolnego i odpowiedzialnego autora grzechu (nie w „ogólności”, ale każdego poszczególnego grzechu). I tak się dzieje. Człowiek prawdziwie jest wolnym autorem dlatego, że zarówno jego grzech, jak i jego autorstwo zostało opisane przez Boga. A rzeczy są takimi, jakimi Bóg je opisał. Jednak gdybym powiedział: „Och, nie, Panie, tak naprawdę to Ty jesteś odpowiedzialny za mój grzech!”, to to, co bym zrobił, to zakwestionował, że istotnie rzeczy są takimi, jakimi Bóg je opisuje. Czyli zakwestionowałbym to, że hipopotam tak naprawdę jest hipopotamem, drzewo – drzewem, ja – człowiekiem, a moja wolność – wolnością (patrz Rzym. 9:19-22).
Jeśli Bóg opisuje kogoś jako autora (np. grzechu), ten ktoś jest nim prawdziwie (a nie „na niby”). Czyli Bóg opisuje każdy poszczególny grzech (inaczej nie mógłby on zaistnieć), ale opisuje grzech jako np. mój grzech. I tak jest istotnie. A Siebie opisuje, że nie jest autorem grzechu, że nie ma w Nim żadnego śladu grzechu i tak jest istotnie ponieważ Bóg opisał nas jako źródło grzechu (i tak jest istotnie, a nie „na niby”). I wszystko to ku swojej chwale! I wszystko to ku osiągnięciu zawsze dobrych i zawsze świętych Jego celów! Kiedy Job odpowiadał żonie, zinterpretował swoją tragedie jako pochodzącą od Boga, co w niczym nie usprawiedliwiło morderców (Chaldejczyków, itp).
Bóg opisał każdy indywidualny akt mojej woli i każde moje działanie jako wolne (mówiąc ogólnie – nie biorąc pod uwagę sytuacji, w których działam pod przymusem, itp.). I rzeczywiście wszystko dzieje się tak, jak Bóg to opisał. Czyli ja w wolny i odpowiedzialny sposób na przykład spoglądam na zegarek. Czyli moje działanie, jak i jego właściwości (np. wolność i odpowiedzialność) zostały opisane (określone) przez Boga i dlatego mogły zaistnieć! Ale arminiusz, a także hiperkalwinista i teolog katolicki, natychmiast by wykrzyknęli: „Ale to nie może być wolne działanie, ponieważ Bóg je zaplanował!” Na co odpowiedź jest następująca: „Właśnie dlatego, że Bóg to zaplanował, to jest wolne działanie. Czyż nie wiesz, że rzeczy są takimi, jakimi Bóg je opisał?” Czyli jeżeli Bóg określił mnie jako odpowiedzialnego za moje czyny, to takim jestem. I to nie jest wolność udawana czy „na niby”, tak samo jak słynny hipopotam, którego widzę w zoo, nie jest na niby. On jest naprawdę. Realność hipopotama czy drzewa zasadza się na Bożym planie i podobnie jest z wolnością poszczególnych działań człowieka.
Tak samo jest z istotą mojej wolności i odpowiedzialności. One są realne, ale źródłem ich realności nie jest wyłamanie się z Bożego planu, ale wręcz odwrotnie, to Boży plan sprawia, że moja ręka, moje oczy (np. ich kolor) mogły zaistnieć w czasoprzestrzeni, tak samo wolność i odpowiedzialność moich decyzji. Zatem każda moja decyzja wraz z jej właściwościami (wolność, odpowiedzialność, itd.) mogła zaistnieć jedynie z powodu Bożego planu (tzn. ponieważ Bóg opisał każdą moją decyzję w odpowiedni sposób).
Dlatego jako Chrześcijanie podtrzymujemy jak najbardziej realność i prawdziwość naszej wolności i odpowiedzialności. Ale źródła tych rzeczy (jak i wszystkich innych) dopatrujemy się w Bożym planie (opisie). Bo rzeczywistość (i każdy jej aspekt) nabiera kształtów według Bożego Słowa. Natomiast kiedy arminiusz poszukuje wolności ludzkiej w oderwaniu od Bożego planu, poszukuje czegoś, czego nie ma. Bowiem nie ma czegoś, czego Bóg nie opisał. Przypadek i chaos to nicość. To jest tak, jakby arminiusz starał się namalować obraz bez płótna. Jest to niemożliwe.
Boży plan (wiedza, opis, Słowo) jest tłem (płótnem), na którym rozgrywa się zarówno historia świata (Dz. 17:26), jak i nasza osobista (17:31). Boży plan jest koniecznym warunkiem wstępnym, aby cokolwiek, co istnieje, mogło zaistnieć. Różnego rodzaju rzeczy są malowane na płótnie (różne przyczyny), ale wszystkie one są spojone ze sobą (i dlatego można je opisywać i o nich mówić) płótnem Bożego planu (opisu).
Co więcej, kiedy arminiusze (i katolicy) chcą bronić wolności ludzkiej, wyszarpując ją z Bożego planu, w istocie ją niszczą. Nie mają już płótna, a ich pędzel uderza w próżnię. Wszystko, co im pozostaje, to bezkresny chaos, którego nie można i nie wolno (!) opisać, bo w momencie jego opisania przestaje być chaosem i w momencie jego opisania straciliby tą rzekomą wolność, o którą walczyli. Pozostaje im jedynie nieracjonalne (nienazwane, nieopisane) „coś”, o czym nawet nie mogą powiedzieć „coś”, gdyż nawet to oznaczałoby, że mogą to odróżnić od wszystkich innych rzeczy (tzn. opisać). I rzeczywiście, ta filozofia prowadzi do zaprzeczenia wszelkiej wolności, ale o tym może innym razem…
Artykuł ukazał się w numerze 2/1999 „Reformacja w Polsce”.