bogumił jarmulak
„Król umacnia kraj prawem; kto ściąga wiele podatków, niszczy go.”
Przypowieści 29:4
„Oddawajcie każdemu to, co mu się należy: komu podatek, podatek.”
Rzymian 13:7
Kiedy Izrael żądał króla, Samuel ostrzegł go przed tego skutkami, mówiąc m.in. o dziesięcinie, którą król będzie ściągał na swoje potrzeby. Było to częścią ceny, jaką Izraelowi przyszło zapłacić za realizację jego marzenia – stania się „jak inne narody”. Ludowi ta cena wydała się wtedy do zaakceptowania – w końcu będą mieli, jak inne narody, króla z całą chwałą jego dworu. Nie przewidzieli jednak, lub nie chcieli tego ujrzeć, że król wzmocniony pieniędzmi płynącymi z podatków, może zażądać jeszcze większych danin. Ponieważ król w tym czasie będzie już miał armię (utrzymywaną na koszt podatnika), dlatego mało kto będzie śmiał przeciwstawić się jego woli. Warto przy tym przypomnieć, że bezpośrednią przyczyną rozpadu Królestwa Izraela po śmierci Salomona była właśnie pańszczyzna nałożona na lud (na czas budowy świątyni i pałacu królewskiego), z której nie chciał zrezygnować syn Salomona, Rechabeam. Kiedy został poproszony o zmniejszenie obciążenia podatkowego, butnie odpowiedział: „Jeżeli ojciec mój nałożył na was ciężkie jarzmo, to ja jeszcze dołożę do waszego jarzma” (1Krl. 12:14). Co ciekawe, stało się tak zgodnie ze zrządzeniem Boga, który zapowiedział, że z powodu odstępstwa ludu, który oddał się bałwochwalstwu, dojdzie do podziału królestwa, a pod panowaniem potomków Dawida pozostanie tylko jedno plemię (1Krl. 11:31-33).
Z tej historii wyłania się pewien schemat: Lud grzeszy, oddając się bałwochwalstwu, dlatego Bóg karze go, dając mu przewrotnych władców, którzy uciskają lud m.in. wysokimi podatkami, a jeśli lud wciąż trwa w buncie przeciwko Bogu, wtedy Bóg wydaje go w ręce jeszcze gorszych władców. Tak też się stało w przypadku północnych plemion izraelskich, które przyłączyły się do buntu Jeroboama, lecz wyszły na tym o wiele gorzej niż plemię Judy, które pozostały pod berłem Rechabeama – nie tylko, że Jeroboam utwierdził bałwochwalczy kult, ale wszyscy jego następcy rządzili, niewiele robiąc sobie z Bożego Prawa, co skoóczyło się uprowadzeniem do asyryjskiej niewoli 200 lat po secesji.
Patrząc na to z innego punktu, dochodzimy do podobnego wniosku, a mianowicie, że podatki są skutkiem grzechu (co oczywiście nie znaczy, że każdy podatek jest zły). Według słów Pawła podatki służą bowiem władzy do ścigania przestępców i zapewnienia swym obywatelom pokoju i bezpieczeństwa. Gdyby więc nie istniały zagrożenia dla mienia i życia ludzi, nie potrzebne byłyby podatki na policję, sądy i wojsko. Te zagrożenia jednak istnieją, a spowodowane są upadkiem ludzkości w grzech. Podatki są więc ceną, jaką płacimy za skutki nieposłuszeństwa Bożemu Prawu. Im zatem mniej tego nieposłuszeństwa, tym potrzeba mniejszych podatków. Innymi słowy, im więcej bojaźni Bożej w społeczeństwie, tym niższe podatki.
Niestety w dzisiejszych czasach, kiedy państwo zajmuje się nie tylko ochroną życia i mienia obywateli, podatki ściągane są nie tylko na policję, sądy i wojsko, ale na szereg innych instytucji, które nie koniecznie muszą należeć do sfery działań państwa (np. kultura, sport, edukacja, wydobycie węgla). To znaczy jedno – podatki są o wiele wyższe niż te, przed którymi ostrzegał Samuel, a które wynosiły 10%. Dzisiaj rząd ściąga w formie różnych podatków i obowiązkowych składek ponad połowę naszych dochodów. Jest to niewątpliwie dość wysoka cena, jaką przychodzi płacić za przekazanie państwu odpowiedzialności za tak wiele dziedzin życia.
Ciekawe jest to, że podatek, o którym mówił Samuel, był bardzo podobny do obecnych podatków – jest to zryczałtowany podatek od przychodów (dziesiąta cześć plonów i dziesiąta część bydła, co w tamtych czasach było podstawą egzystencji większej części społeczeństwa). Jego ściąganie wymagało armii urzędników, którzy kontrolowaliby zbiory, stodoły i obory, dla wyeliminowania czarnego rynku i dla dokładnego określenia wielkości produkcji. Oczywiście, urzędnicy ci nie pracowali za darmo (zresztą czy słuszne jest nazywanie ich zajęć „pracą”?), więc część ściągniętych przez nich podatków musiała zostać zużyta w celu pokrycia kosztów ściągania podatków – mamy tu do czynienia z czymś w rodzaju negatywnego perpetuum mobile, czyli czarnej dziury podatkowej.
Podatek ten przypominał dziesięcinę, którą Bóg nakazał oddawać na potrzeby świątyni i kapłanów i chyba nie bez powodu Samuel mówi waśnie o dziesięcioprocentowym podatku królewskim. Izrael bowiem żądając króla na modłę innych narodów, wzgardził Bogiem, który był ich Królem i od którego błogosławieństwa zależało ich życie i powodzenie. Izrael jednak wolał polegać w tych sprawach na władzy państwowej zamiast na Bogu. Tak więc król zastąpił im Boga – nic więc dziwnego, że zaczął pobierać podatek na wzór dziesięciny.
Pamiętamy, czym była dziesięcina – rozpoznaniem, że wszelkie dobre dary pochodzą od Boga; że bez Bożego błogosławieństwa i zaopatrzenia nic dobrego nie moglibyśmy uczynić – nie zebralibyśmy chleba latem ani wina jesienią; nie obronilibyśmy się przed wrogami ani złodziejami; wiosną zalałyby nas wody roztopów, latem upiekł żar słońca, a zimą zasypał śnieg. Teraz te wszystkie zasługi zostają przypisane królowi (władzy państwowej), czego znakiem jest dziesięcina składana mu w ofierze. Ludzi, którzy myślą w ten sposób, Bóg wydaje w ręce takich władców – spełnia pragnienia ich serca.
Jakie jest rozwiązanie? Na pewno nie jest nim bunt i rewolucja, jak myślał Jeroboam, który takimi działaniami ściągnął na lud jeszcze większe nieszczęście niż wysokie podatki. Odmowa płacenia podatków stawia nas w jednym szeregu z ludźmi jego pokroju. Jezus i Paweł są zgodni co do tego, że podatki należy płacić nawet tej władzy, co do której możemy mieć wiele zastrzeżeń. Jeśli chcemy płaciś niskie podatki, musimy przestać traktować państwo jak Boga i oddawać cesarzowi co boskie, lecz zacząć na nowo oddawać Bogu, co boskie, a cesarzowi, co cesarskie – Bogu cześć i uwielbienie, a cesarzowi szacunek i posłuszeństwo. Innymi słowy, droga do wolności (również podatkowej) prowadzi tylko przez powrót do prawdziwej religii – oddawania Bogu czci w duchu i prawdzie, jak Mu to jest miłe, i zaprzestanie przypisywania człowiekowi lub ludzkim instytucjom tego, co boskie.
Na koniec pozostaje jeszcze stwierdzić, że przed powtórnym przyjściem Jezusa Chrystusa nie możemy oczekiwać całkowitego wyplenienia grzechu, co oznacza, że takie instytucje jak policja, sądy i wojsko wciąż będą potrzebne, a w związku z tym podatki, z których będą utrzymywane. Jeśli podatek procentowy od przychodów (lub dochodów) nie wydaje się być najlepszym wyborem, jak pisałem o tym wyżej, należy się zapytać, jakie podatki należałoby popierać.
Sądzę, że rodzaj podatku powinien wynikać z zadań, z jakimi jest związany. Jeśli jest tak, jak mówi Paweł (Rz. 13:1-7), że zadaniem państwa jest ochrona życia i mienia obywateli, to odpowiednim podatkiem wydaje się być podatek pogłówny i podatek majątkowy. Podatek pogłówny to jednakowa dla wszystkich obywateli kwota pobierana przez państwo w celu pokrycia wydatków związanych z ochroną życia i bezpieczeństwa osób. Ponieważ życie każdej osoby przedstawia tę samą wartość, dlatego też podatek nie powinien być zróżnicowany. Podatek zaś majątkowy miałby być przeznaczony na ochronę mienia obywateli, a ponieważ mienie różnych obywateli przedstawia różną wartość, co wpływa na nakłady na ochronę tego mienia, dlatego też wysokość tego podatku powinna byś uzależniona od wartości majątku (przy czym kwestia sposobu ustalenia wartości mienia jest drugorzędna i ma raczej charakter techniczny, więc nie będę się tu nad nią rozwodził).
Patrząc na naszą rzeczywistość, trudno oprzeć się wrażeniu, że powyższe rozwiązania nie zostaną zbyt szybko wprowadzone, co jednak nie znaczy, że mamy całkowicie o nich zapomnieć. Póki co jako Kościół, któremu winno zależeć na powodzeniu naszych miast i kraju (patrz Jer. 29:7), musimy dążyć do ustanowienia biblijnego uwielbienia w naszych zborach i wiernego wykładu Bożego Słowa, które ma kształtować nasze myślenie również w dziedzinie podatków, ale przede wszystkim prowadzić nas do czystego i świętego życia, które chwali Boga. W końcu pamiętajmy o słowach Pawła: „Napominamy was, bracia, abyście tym bardziej obfitowali i gorliwie starali się prowadzić żywot cichy, pełnić swe obowiązki i pracować własnymi rękami, jak wam przykazaliśmy, tak abyście wobec tych, którzy są poza zborem, uczciwie postępowali i na niczyją pomoc nie byli zdani” (1Tes. 4:10-12). Znaczy to, że na ile to jest możliwe, mamy uniezależnić się od finansowanej z podatków pomocy państwa (z wyjątkiem dziedzin, o których wspomina Paweł w Rz. 13). Możemy to uczynić na trzy sposoby: po pierwsze, przez zapobiegliwe planowanie własnych wydatków i zapewnienie rezerw we własnym budżecie; po drugie, przez rozwinięcie kościelnych instytucji pomocy społecznej finansowanych z dobrowolnych darów wiernych; po trzecie, przez wspieranie inicjatyw mających na celu przywrócenie państwu jego pierwotnych zadań. Nie zapominajmy jednak, że wszystko zaczyna się od wielbienia Boga w duchu i prawdzie.