bogumił jarmulak
„Błogosławieni pokój czyniący.”
Ew. Mateusza 5:9
„I przekują swoje miecze na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Żaden naród nie podniesie miecza przeciwko drugiemu i nie będą się już uczyć sztuki wojennej.”
Micheasz 4:3
Umiłowanie pokoju
Nie ulega wątpliwości, że Jezus Chrystus jest Księciem Pokoju (Iz. 9:5), a jego Królestwo jest Królestwem Pokoju. Dlatego chrześcijanin musi „czynić pokój”. Wychodząc z tych jak najbardziej biblijnych przesłanek, niektórzy chrześcijanie dochodzą do wniosku, że wszelka wojna jest zła, a chrześcijanin w każdej sytuacji powinien stronić od użycia siły. Stąd już blisko do pacyfizmu, potępiającego wojnę bez względu na jej przyczyny i charakter. O sile pacyfizmu świadczy choćby to, że obawa przed zaangażowaniem w wojnę z Irakiem przyczyniła się do wygranej Schroedera w ostatnich wyborach w Niemczech – Schroeder zdecydowanie oświadczył, że jego kraj w takiej wojnie udziału nie weźmie, po czym odzyskał przewagę w przedwyborczych sondażach. Można też wspomnieć o wielu młodych chrześcijanach (i nie tylko) odmawiających służby w wojsku, choć groziło to więzieniem.
Jednak kiedy bliżej przyjrzymy się Biblii, zobaczymy, że opowiada ona o wielkiej wojnie dobra ze złem, w której oczywiście zwycięża dobro – począwszy od zamachu Kaina na Abla, a skończywszy na ostatniej bitwie w historii świata (Obj. 20:9). Zauważymy, że dla chrześcijan wojna nigdy nie może być celem samym w sobie, lecz musi byćśrodkiem do zaprowadzenia sprawiedliwości i przywrócenia wolności. Kto kocha wojnę dla niej samej, zawsze będzie szukał zaczepki i nie zadowoli się pokojem. Wojna jest narzędziem bogacenia się tych, którzy nie chcą pomnażać dóbr na drodze produkcji, usług i handlu. Niemniej jednak wojna, której przyczyną zawsze jest grzech, stanowi stały element historii świata aż do powtórnego przyjścia Chrystusa i sądu ostatecznego: „Potem nastanie koniec, gdy odda władzę królewską Bogu Ojcu, gdy zniszczy wszelką zwierzchność oraz wszelką władzę i moc. Bo On musi królować, dopóki nie położy wszystkich nieprzyjaciół pod stopy swoje.” (1Kor. 15:24-25). Dopiero sąd ostateczny do końca wypleni grzech – przyczynę wszystkich wojen. Jeśli zatem wojna jest i będzie obecna w historii ludzkości, warto określić swój stosunek do niej, aby nasza reakcja nie była podyktowana przez emocje lub autonomiczny rozum, lecz Słowo Boże. Same emocje nie przedstawiają obiektywnego obrazu rzeczy, a autonomiczny rozum zawsze znajdzie jakieś „racjonalne” wytłumaczenia dla największej nawet zbrodni.
Użycie siły
To prawda, że Pismo św. mówi: „Kto miecza dobywa, od miecza ginie” (Mt. 26:52) oraz: „Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi” (Mt. 5:39). Czy jednak jest to kategoryczny zakaz używania siły w odpowiedzi na zaistniałe zło? Musimy zauważyć, że choć Bóg wyraźnie zabronił osobistej zemsty w odwecie za wyrządzoną krzywdę (3Mj. 19:18), to jednak ustanowił odpowiednie władze, którym przyznał prawo miecza: „Jeśli czynisz źle, bój się, bo [władza] nie na próżno miecz nosi, wszak jest sługą Boga, który odpłaca w gniewie temu, co czyni źle.” (Rz. 13:4). Tak więc zadaniem władzy cywilnej jest przede wszystkim zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa, a czyni to m.in. przez karanie przestępców. Oczywiście, wolność i własność obywateli może być zagrożona lub zagrabiona nie tylko przez krajowych złodziei i mafie, ale także przez siły zewnętrzne czy to reprezentowane przez obce państwo, czy też korzystające ze wsparcia lub ochrony obcego państwa. W takiej sytuacji władza państwowa nie tylko może, ale i musi działać zgodnie z wyznaczonymi zadaniami.
Widzimy zatem, że użycie siły przez uprawnioną władzę ma na celu zapewnienie lub przywrócenie sprawiedliwości i wolności. W takim przypadku użycie siły jest reakcją na złe czyny określonych ludzi, nie wynika więc z umiłowania zła, lecz wręcz przeciwnie – z umiłowania dobra. Co więcej, takie użycie siły nie jest złe, lecz dobre. Gdyby było złe, Bóg nie nakazywałby go.
Wojna sprawiedliwa
Dlatego od dawna czyni się rozróżnienie między wojną sprawiedliwą a niesprawiedliwą. O wojnie sprawiedliwej mówi się, gdy po pierwsze wojna nie jest prywatną sprawą, ale sprawą władz państwowych. By była sprawiedliwa, musi być prowadzona przez odpowiednie władze. Wynika to z prawa miecza przyznanego tej władzy przez Boga, a także z przepisów dotyczących prowadzenia wojny znajdujących się w 5. Mojżeszowej 20 rozdziale. Po drugie, wymagana jest sprawiedliwa przyczyna wojny. Oczywistym jest, że nie wolno używać siły wobec niewinnych. Władza jest bowiem powołana do karania tych, którzy czynią zło. Po trzecie, nie można iść na wojnę ze złymi intencjami. Celem wojny sprawiedliwej musi być przywrócenie sprawiedliwości i wolności. Taka wojna przeciwstawia się wszelkim złym żądzom, zawiści i niespokojnym duchom, które zamiast w spokoju pracować na własne utrzymanie, wolą grabić cudze mienie.
Można też wymienić zasady prowadzenia wojny sprawiedliwej, dlatego że cel nigdy nie uświęca środków, a jako chrześcijanie jesteśmy odpowiedzialni przede wszystkim za należyte wykonanie tego, nad czym akurat pracujemy. Po pierwsze, działania wojenne muszą być ograniczone – nie mogą być skierowane przeciwko cywilom i nie mogą niepotrzebnie prowadzić do wyniszczenia kraju. To też wynika z 5. Mojżeszowej 20:14 i 19, gdzie Bóg stwierdza, że podczas wojny wojsko musi oszczędzić kobiety i dzieci oraz zasoby kraju. Oczywiście, jeśli nie biorą one udziału w walce, bo wtedy stają siężołnierzami i tracą swój uprzywilejowany status. Po drugie, również na wojnie obowiązuje zasada „oko za oko”, co znaczy, że kara musi być odpowiedni do winy, czyli proporcjonalna. Jak niesprawiedliwe jest przymknięcie oka na zbrodnię, tak niesprawiedliwe jest wymierzenie kary nieproporcjonalnie większej do zbrodni.
Trudne sytuacje
Jasnym jest, że są to ogólne zasady, a ich zastosowanie może się różnić w zależności od okoliczności. Musimy też pamiętać, że nie żyjemy w doskonałym świecie, a my sami nie jesteśmy bezgrzesznymi ludźmi, co sprawia, że nawet strony prowadzące wojnę sprawiedliwą mogą się dopuścić złych czynów. Na pewno są też sytuacje, w których trudno jest ocenić, „kto zaczął”, zwłaszcza gdy konflikt ciągnie się latami. Niemniej jednak nie są to wystarczające podstawy do uznania z góry każdej wojny za złą ani do całkowitego odrzucenia tych ogólnych zasad.
Trzeba też przyznać, że nie zawsze mamy do czynienia z sytuacją jasną i oczywistą, która doskonale pasowałaby do powyższych zasad. Bardzo często jako zwykli obywatele możemy nie mieć też dostępu do wszystkich informacji potrzebnych dla właściwej oceny wydarzeń. Co więcej, najczęściej w przypadku międzynarodowego konfliktu poddani jesteśmy zmasowanej propagandzie wroga. Musimy jednak pamiętać, że wojna jest sprawą władz, a nie poszczególnych obywateli. To władze państwowe podejmują ostateczną decyzję o wojnie i to nie na podstawie referendum. One też są za nią odpowiedzialne.
W tym kontekście warto jeszcze raz powrócić do 13 rozdziału Listu do Rzymian, gdzie Paweł nie tylko stwierdza, że władzy przysługuje prawo miecza, ale że jako obywatele zobowiązani jesteśmy do płacenia podatków – podatków, z których część na pewno była przeznaczana przez Rzym na utrzymanie armii i prowadzenie wojen. Można zatem stwierdzić, że jako zwykli śmiertelnicy jesteśmy przynajmniej częściowo zwolnieni z odpowiedzialności za sposób wydatkowania pieniędzy podatników oraz wojny prowadzone przez państwo. Potwierdza to rozmowa żołnierzy z Janem Chrzcicielem: „Pytali go teżżołnierze: A co my mamy czynić? I rzekł im: Na nikim nic nie wymuszajcie ani nie oskarżajcie fałszywie dla zysku, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie” (Łk. 3:14). Choć byli to żołnierze rzymscy, a więc, można by rzec, okupanci, Jan nie nakazał im złożenia broni ani dezercji, lecz uczciwe wywiązywanie się ze swoich obowiązków.
Sprawa jednak komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy nie mamy do czynienia z otwartą agresją z obcego terytorium. Czy jedno państwo może zaatakować drugie w celu uprzedzenia oczekiwanego ataku? Znów decyzja należy do władz, trzeba jednak pamiętać, że kara musi dotyczyć popełnionego przestępstwa i być proporcjonalna. Są jednak sytuacje, kiedy atak rzeczywiście jest obroną.
Najtrudniejszą kwestią jest interwencja obcego rządu na terytorium innego państwa w celu niesienia pomocy ludności gnębionej przez tyrana. Wymaga ona też największej ostrożności, by współczucie dla uciskanych nie pozbawiło nas zdolności trzeźwej oceny sytuacji i skutków planowanych działań. Władza państwowa jest bowiem powołana do pilnowania sprawiedliwości i wolności we własnym kraju i zapewnienia bezpieczeństwa własnym obywatelom. Wtrącanie się do kłótni w domu sąsiadów łatwo może stać się przekroczeniem kompetencji. Na pewno w opisanej sytuacji pomoc uciskanemu narodowi powinna być udzielona w pierwszej kolejności przez organizacje pozarządowe, w tym przez kościoły. Interwencja wojskowa może w takiej sytuacji nie rozwiązać problemów, ale je pogłębić lub zrodzić nowe. Ważnym pytaniem musi tu być, co przez taką interwencję chcemy osiągnąć, a główną troską winno być przywrócenie sprawiedliwości i wolności, jeśli to w ogóle jest możliwe na drodze zbrojnej interwencji w obcym państwie. Osobiście uważam, że zbrojna ingerencja w sprawy innego państwa nie powinna być podejmowana. Głównie ze względu na pytanie, jakim prawem jeden rząd wypowiada wojnę drugiemu rządowi jeśli nie są zagrożone interesy jego obywateli. Przypisanie sobie prawa do zbrojnej ingerencji w wewnętrzne sprawy jakiegoś kraju wynosi dane państwo lub grupę państw do roli przewyższającej tę, która została mu powierzona przez Boga, czyli ochrony sprawiedliwości i wolności na swoim terytorium i w odniesieniu do swoich obywateli. Nie ma biblijnych podstaw dla tworzenia ogólnoświatowego superrządu, który z urzędu miałby prawo do zbrojnej ingerencji w sprawy poszczególnych państw.
Oczywiście, istnieją umowy międzynarodowe, które mogą zobowiązywać jedno państwo do udzielenia pomocy militarnej innemu państwu. W takich sytuacjach winniśmy dotrzymywać słowa, nawet jeśli będzie nas to kosztować (Ps. 15:4). Musimy jednak również pamiętać, by przed zawarciem takiego traktatu (przymierza) dwa razy pomyśleć. „Kto ręczy za obcego, bardzo sobie szkodzi” (Przyp. 11:15) – to tylko jedno z wielu ostrzeżeń przed zaciąganiem zobowiązań lub udzielaniem gwarancji obcemu i to właśnie ze względu na nieprzewidziane skutki, jakie może to zrodzić. Na pewno nazwalibyśmy złym ojcem człowieka, który zbyt pochopnie żyrował kredyt, a teraz musi go spłacać, przez co jego żona i dzieci klepią biedę lub co gorsza straciły dach nad głową.
Podsumowanie
We wszystkich rozważaniach o wojnie nie można zapominać, że jest ona ostatecznością, podczas gdy priorytetem musi być pojednanie. Pismo św. i historia poświadczają, że wojujące ze sobą narody bardzo trudno, po zakończonej wojnie, dochodzą do normalizacji stosunków. Choć zatem wojna musi być ostatecznością, czasami bywa koniecznością. Ze względu jednak na swoje skutki każdy rząd musi uczynić, co w jego mocy, by jej zapobiec. Nie oznacza to jednak dążenia do pokoju za wszelką cenę, ponieważ są rzeczy nie warte pokoju. Nie mylmy też pokoju z obojętnością lub bezczynnością. Nie ma bowiem prawdziwego pokoju tam, gdzie bezprawie i niewola. Nie uważajmy więc wszelkiego użycia siły za złe, ale pytajmy o jego cele i skutki.
W końcu pamiętajmy, że w rękach władz państwowych spoczywa miecz ze stali, dlatego ich zadaniem jest przede wszystkim ograniczenie rozmiarów i skutków grzechu w życiu społecznym. Jednak Kościołowi Chrystus dał inny miecz – miecz Ducha, którym jest Pismo św. Jest to miecz o wiele bardziej skuteczny w walce ze złem, która zaczyna się w ludzkich sercach. Tylko przy jego pomocy możliwe jest wyplenienie grzechu i pojednanie grzesznika z Bogiem.