douglas wilson
Czytanie Pisma św. często naznaczone jest indywidualizmem. Paweł co prawda napisał list do Efezjan dla kościoła, jednak jak często odbieramy go jako przesłanie skierowane „dla mnie”. „Co ja mam zrobić?” Zamiast patrzeć na Biblię jako święty zbiór dokumentów przymierza, czynimy z niej worek pełen dobrych rad na temat „zwycięskiego osobistego życia” i poradnik „jak przepędzić diabła z mojego życia”.
Należy przy tym podkreślić, że przymierzowe zrozumienie Pisma św. w żaden sposób nie wyklucza osobistego wymiaru więzi z Bogiem. Raczej go zakłada. Nie można przygotować dobrego omletu z popsutych jajek. Podobnie nic, co napiszę w tym artykule, nie może być potraktowane jako wyraz pogardy dla osobistej pobożności. Zauważmy jednak, że indywidualistyczne podejście do sprawy nie wymaga zbiorowej pobożności. Istnienie wszystkich jajek na świecie nie wymaga tego, by zrobić z nich omlet. Zazwyczaj taki indywidualizm osadza się na świadomym pomniejszaniu roli zinstytucjonalizowanego kościoła, co przeczy nauczaniu Pisma św.
Kwestia indywidualizmu okazuje się bardzo ważna, kiedy badamy, co Biblia mówi o społecznym wielbieniu Boga. Często bowiem zapominamy o kontekście, w jakim zostały wypowiedziane znane nam wszystkim słowa. Jeśli jednak pamiętamy o kontekście przymierza, w jakim zostały umieszczone, wtedy przesłanie Pisma św. staje się jasne. Jesteśmy pouczeni, że publiczne wielbienie Boga jest o wiele ważniejsze od prywatnych praktyk religijnych. „Bramy Syjonu miłuje Pan bardziej niż wszystkie siedziby Jakuba. Chwalebne rzeczy mówi o tobie, Miasto Boże.” (Ps. 37:2-3). Każde oddane Bogu serce pragnie publicznie wywyższać Jego imię – im więcej publiczności, tym lepiej. „Głoście wśród narodów chwałę Jego, wśród wszystkich ludów cuda Jego!” (Ps. 96:3). Czymś jak najbardziej naturalnym dla wierzących jest gromadzenie się dla wspólnego wielbienia Boga. „Pójdźcie, pokłońmy i padnijmy na twarz! Klęknijmy przed Panem, który nas uczynił!” (Ps. 95:6). „Wysławiajcie Pana ze mną. Wywyższajmy wspólnie imię Jego!” (Ps. 34:4).
Nabożeństwo ma zatem przede wszystkim wspólnotowy charakter. „Będę opowiadał imię Twoje braciom moim, będę Cię chwalił pośród zgromadzenia.(…) Od Ciebie pochodzi moja pieśń pochwalna w wielkim zgromadzeniu. Śluby moje spełnię wobec tych, którzy się Ciebie boją.” (Ps. 22:23, 26). Asaf starał się zrozumieć Boże działanie, lecz został pouczony, kiedy udał się do świątyni (Ps. 73:17, BG).
Po zwycięstwie nad zwierzchnościami i władzami Chrystus, zwyczajem starożytnych królów i generałów, rozdał ludowi dary, aby Kościół wzrastał „do męskiej doskonałości”. Dla realizacji tego celu ustanowił publicznych urzędników (Ef. 4:11-14). Wczesny Kościół był napełniany Duchem św. podczas wspólnych zgromadzeń (Dz. 4:31). Przybytek Boży zawsze jest miły tym, którym przebaczono (Ps. 84:2). Jeden dzień w przedsionkach Bożych jest lepszy niż gdzie indziej tysiąc (Ps. 84:11). Bóg pozwala nam gromadzić się w nich co siedem dni (3Mj. 23:3). Człowiek, który ufa Bogu i wierzy w Jego obietnice, jest błogosławiony (Ps. 84:13). Czego najbardziej pragnie człowiek bogobojny? Aby mógł mieszkać w domu Pana (Ps. 27:4). Nie są to tylko pozostałości po starotestamentowej pobożności. Jak mówi prorok, przyjdzie czas, kiedy mieszkańcy jednego miasta zachęcać będą swoich sąsiadów z innego miasta do wspólnego wielbienia Boga – „Ja także pójdę!” (Zach. 8:20-21).
Jako chrześcijanie mamy szczególny przywilej wstępowania do nieba podczas niedzielnego nabożeństwa. To podniesienie następuje wraz z wezwaniem do wielbienia Boga. Kiedy Jan popadł w zachwycenie w Dniu Pańskim, został pochwycony do nieba (Obj. 1:10). To samo spotyka nas pierwszego dnia tygodnia: „I wzniósł się z ręki anioła dym z kadzideł z modlitwami świętych przed Boga” (Obj. 8:4).
Paweł napisał do Efezjan, że znajdują się w dwóch miejscach. Pierwsze to oczywiście Efez (Ef. 1:1). Jednak to o drugim miejscu pisze o wiele więcej. Znajdują się w Chrystusie, który z kolei zasiada po prawicy Ojca w niebie.
Zgodnie z tym, co napisał Paweł, zostaliśmy wespół z Chrystusem ukrzyżowani, wzbudzeni z martwych i posadzeni „w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie” (Ef. 2:5-6). Kiedy czytamy te wiersze, często nadajemy im indywidualny wymiar. Udajemy się do nieba w naszych osobistych modlitwach i rzadko zastanawiamy się, czy oprócz nas ktoś tam jeszcze jest.
Dlaczego nie wolno zapominać o wspólnych zgromadzeniach (Hbr. 10:25)? Często odczytujemy te słowa jako napomnienie, by „chodzić do kościoła”. Oczywiście, chodzi również o to. Nie zapominajmy jednak o tym, że mamy udawać się „do kościoła” z biblijnym stanem umysłu i ducha. Chodzi zatem o to, byśmy nie zapominali o tym, by udać się na nabożeństwo do nieba. Wyraźnie wskazuje na to kontekst. Z odwagą mamy wstępować do Miejsca Najświętszego (10:19). Jak święte jest to miejsce? Mając tę odwagę, mamy razem wejść ze szczerym sercem (10:22). Kiedy to czynimy? Podczas sabatniego odpoczynku, który pozostaje dla ludu Bożego (4:9), czyli w Dniu Pańskim. Bóg stworzył niebo i ziemię w ciągu sześciu dni i poświęcił dzień siódmy jako dzieńświętego odpoczynku. Jedynym powodem dla zmiany tego dnia może być stworzenie nowego nieba i nowej ziemi, w których mieszka sprawiedliwość. Mamy więc nowy sabat, bo mamy nowe stworzenie. Stare przeminęło. Jak Bóg odpoczął po dokonaniu pierwszego stworzenia, tak i Chrystus odpoczął po dokonaniu nowego stworzenia (4:10). To dlatego wciążświętujemy sabat i przywilej wstępowania do niebieskiego odpoczynku.
Podczas publicznego nabożeństwa nie podchodzimy do góry, której można dotknąć (12:28), ale do niebieskiej góry Syjon. Co się dzieje, kiedy jakiś mały zbór w lichym kościółku na końcu świata zbiera się na nabożeństwo? Na wezwanie do wielbienia Boga wierni udają się do Miasta Boga, niebieskiego Jeruzalem. Przechadzają się pośród niezliczonej rzeszy aniołów (12:22). Stają w zgromadzeniu Kościoła powszechnego i przychodzą przed oblicze Boga (12:23). Pismo św. mówi, że świadomość tego powinna nami wstrząsnąć – powinniśmy zacząć zabiegać o nasze zbawienie z bojaźnią i z drżeniem (Flp. 2:12). Kiedy zrozumiemy, co się dzieje podczas nabożeństwa, zostaniemy uzdrowieni z nonszalancji. Ponieważ mamy królestwo niewzruszone, potrzebujemy łaski, by służyć (wielbić) Bogu „z nabożnym szacunkiem i bojaźnią” (Hbr. 12:28).
Bojaźń Boża powinna prowadzić nas do pytania, jak Bóg chce, byśmy się do Niego zbliżali. Jakie elementy winno zawierać nabożeństwo, podczas którego co tydzień odnawiamy przymierze z Bogiem? Najpierw jednak pewna uwaga na temat „odnawiania”. Nie odnawiamy przemierza z Bogiem, bo grozi mu wygaśnięcie. Odnawiamy je ponieważ jest naszym życiem. Odnawiamy przymierze podczas nabożeństwa w sposób podobny do tego, jak odnawiamy nasze ciało jedzeniem lub małżeństwo współżyciem.
W Starym Testamencie widzimy, że ofiary ustanowione przez Boga składane były w określonym porządku. Miało to ważne przyczyny. Trzy ofiary, kiedy były składane razem, tworzyły stałą sekwencję (3Mj. 9; 2Krn. 29:20-36). Najpierw była ofiara za grzech (3Mj. 17). Następnie ofiara wstępująca, często błędnie tłumaczona jako „całopalna” (3Mj. 16:24-25). Trzecią była ofiara pokoju (5Mj. 12:17-19). Ofiara za grzech uprawniała osobę do stawienia się przed Bogiem. W drugiej wierny wznosił się do Boga w dymie ofiary, która w całości była spalana na ołtarzu. Ofiara pokoju była zapewnieniem o przyjęciu wiernego przez Boga oraz o tym, że Bóg chce zasiąść z nim do wspólnego posiłku.
Wiemy, że w Nowym Testamencie ofiary ze zwierząt zostały zastąpione złożoną raz na zawsze ofiarą Chrystusa na krzyżu (Hbr. 9:12). Jednak starotestamentowy język ofiarniczy wciąż się pojawia. Możemy stwierdzić, że starotestamentowe schematy stały się podstawą dla nowotestamentowego nabożeństwa. Tak więc Biblia daj nam wzór do naśladowania. Najpierw na nabożeństwie wyznajemy nasze grzechy, co koresponduje z ofiarą za grzech. Następnie ofiarujemy siebie Bogu bez wahania i zastrzeżeń, co koresponduje z ofiarą wstępującą. Następnie zasiadamy do Stołu Pańskiego, co koresponduje z ofiarą pokoju. Nabożeństwo rozpoczyna się wezwaniem do wielbienia Boga, a kończy błogosławieństwem, które jest wysłaniem wiernych w świat do służby Bogu (Rz. 12:1-2).
Powyższy schemat może znaleźć wiele sposobów wyrazu, jednak powinniśmy pamiętać o tym, by nadać naszemu nabożeństwu, które jest uroczystością odnowienia przymierza, porządek oparty na biblijnych wzorcach. W naszym kościele mamy najpierw wezwanie do wielbienia Boga, które zawiera w sobie modlitwę wychwalającą oraz wspólne śpiewanie Gloria in Excelsis. Następnie przychodzi czas na wyznanie grzechów, które obejmuje wezwanie, modlitwę, zapewnienie przebaczenia i wspólny śpiew dziękczynny. Kolejnym punktem jest poświęcenie. W tej części jest: czytanie Pisma św., modlitwa zboru (prośby i podziękowania), kazanie i pieśń dziękczynna. Na zakończenie zbierana jest ofiara. Później przechodzi czas komunii, kiedy spożywamy Wieczerzę Pańską. Jako ostatni element nabożeństwa następuje rozesłanie, kiedy zbór śpiewa Gloria Patri i otrzymuje końcowe błogosławieństwo. Jak zwykle obietnice Boże okazują się prawdziwe: „Ja, Pan, jestem Bogiem twoim, który cię wywiódł z ziemi egipskiej. Otwórz szeroko usta, a napełnię je!” (Ps. 81:11).
To wszystko jest tak godne pochwały – dlaczego ktoś chciałby robić coś innego? „Uradowałem się, gdy mi powiedziano: Do domu Pana pójdziemy!” (Ps. 122:1). Niestety żyjemy w upadłym świecie. Nieporównanie łatwiej jest pozwolić, by ogród zarósł chwastami niż uprawiać go i pielęgnować. Podstawowa zasada przedstawiona w Bożym Słowie odnosi się również do nabożeństwa: „Leniwa ręka prowadzi do nędzy, lecz ręka pracowitych ubogaca” (Prz. 10:4). Nasze nabożeństwa są wyświechtane, bo my jesteśmy leniwi i nie chce nam się badać Pisma św., by zobaczyć, co Bóg mówi o sposobie, w jaki mamy się do Niego zbliżać. Między innymi musimy zbliżać się do Niego pracowicie. Bo On „nagradza tych, którzy Go szukają” (Hbr. 11:6). Reformacja Kościoła wymaga zreformowania nabożeństwa, a czas nagli. Lecz kiedy „Pan odbuduje Syjon, ukaże się w chwale swojej” (Ps. 102:17).
Nie cieszymy się mniejszymi przywilejami niż nasi starotestamentowi bracia. Nasze miejsce wielbienia Boga jest „pięknie wzniesioną rozkoszą całej ziemi” (Ps. 48:3). Jest tak jednak tylko wtedy, gdy rozumiemy naturę Boga. Rozmyślamy o Jego łaskawości, ale czynimy to w Jego świątyni (Ps. 48:10).