Oznajmianie prawdy

Mark Rushdoony

„Ojciec synom oznajmi prawdę twoją.” Izajasz 38:19, Biblia Gdańska

     

Humanizm to idea kultu człowieka – przekonanie, że człowiek jest istotą najwyższą i dlatego autonomiczną. To założenie prowadzi niejednokrotnie do anarchii (do przekonania, że każdy człowiek dla siebie ustala zasady) lub etatyzmu, w którym decyduje głos kolektywu, lub też do połączenia obu idei. Humanizm zrodził się z pragnieniem pierwszych ludzi, by stać się „jak Bóg znający dobro i zło” (1. Mj. 3:5), a jego rozwój można prześledzić w historii, jako że człowiek w buncie przeciwko podporządkowaniu się Stwórcy niezłomnie dążył do uniezależnienia się od Boga. Grzesznik zawsze pragnie głosić: „Ja jestem panem mojego życia.” Pelagianizm, semipelagianizm i arminianizm to mniej lub bardziej zamaskowane próby zaszczepienia humanizmu na gruncie chrześcijaństwa. Wszystkie zakładają, że w to nie Bóg, ale człowiek jest , w ostateczności, panem swojego przeznaczenia.

Wielkim przeciwnikiem  idei ludzkiej autonomii w Kościele był Jan Kalwin, który zamiast nauczać o wolnej woli, twierdził, że tylko na mocy Ducha Świętego uwalnia się wola człowieka, by mógł uwierzyć i się nawrócić. Niestety wiara w naszą niezależność do dziś dominuje w Zachodnim Kościele, co znacząco rzutuje na podejście do nauczania dzieci – o tym będzie tu mowa.

Nie da się pogodzić idei autonomii człowieka w zbawieniu z teologią przymierza – przekonaniem, że Boże obietnice dotyczą nie tylko poszczególnych osób, ale całych rodzin („potomstwa twego po tobie”). Rytuały starego porządku (obrzezanie i Pascha) angażowały dzieci, których dotyczyły obietnice dane „twoim ojcom przed tobą”. Lud hebrajski nazywano dziećmi Izraela (Jakuba). Późniejsze rozszerzenie obietnic na pogan tym samym oznacza ich przeniesienie na potomstwo Abrahama w szerokim tego słowa znaczeniu (pogan włączonych do ludu przymierza). Zgodnie z pismami Pawła, wierzący są nie tylko dziećmi Abrahama, ale też uczestnikami donioślejszych obietnic – jako adoptowane dzieci Ojca Niebieskiego są współdziedzicami Jezusa Chrystusa.

Oczywiście, wśród wiernych znajdują się grzesznicy, bo przynależność do ludu przymierza nie zastępuje wyznania wiary. Niemniej jednak teologia przymierza narzuca określone spojrzenie na Boże obietnice i sposób, w jaki przekazujemy je dzieciom. Nie możemy traktować potomstwa wierzących rodziców jako samodzielnych jednostek, które same rozstrzygają kwestie dotyczące posłuszeństwa Bożej woli. Musimy dzieci uczyć wiary takim samym trybem, jak zapoznawać je z zasadami grawitacji. Przecież z zakazem: „Nie skacz z dachu”  nie czekamy do momentu, aż dziecko pojmie, czym jest grawitacja i wzór na przyspieszenie ziemskie. Z czasem zrozumieją istotę praw fizyki, ale zanim się to stanie, muszą najpierw przyjąć zasady i ograniczenia, nawet jeśli jeszcze nie rozumieją ich przyczyn.

Podobnie jest z Bożymi przykazaniami. Dzieci poznają nakazy i zakazy, zanim posiądą zrozumienie dobra i zła. Takie podejście do wychowania potomstwa jest oczywiste w świetle przymierza Boga z wiernymi. Chcemy, by przekroczenie przykazań Bożych nasze dzieci traktowały tak jak złamanie zakazu skakania z dachu. Pragniemy, by myślały: „Tylko głupek tak zrobi!”  Jeśli twierdzimy, że każdy człowiek musi podejmować decyzje sam za siebie, to tym samym mówimy, że żadna decyzja nie może zostać podjęta przed osiągnięciem bliżej nie określonej dojrzałości. Do tego czasu traktujemy dziecko jako nieodpowiedzialnego za swoje czyny naśladowcę. Ale tak nie jest, bo przecież jeśli dziecko będzie lekceważyć siłę grawitacji, to uczyni sobie krzywdę niezależnie od tego, czy zna się na fizyce, czy też nie. Podobnie lekceważenie Bożej woli przyniesie mu tylko szkodę.

Biblia wielokrotnie i jednoznacznie poucza, że wierzący rodzice mają obowiązek wychować dzieci w pobożności, „dla Pana” (Ef. 6:4). W roku jubileuszowym Prawo miało być odczytane przed walnym zgromadzeniem  „mężczyzn, kobiet, dzieci i obcych przybyszów (…) aby nauczyli się bojaźni Pana” (5. Mj. 31:12). Kiedy Jozue odczytywał Prawo po zdobyciu Ai, uczynił to „wobec całego zgromadzenia izraelskiego, także wobec kobiet, dzieci i obcych przybyszów” (Joz. 8:35). Każdy ojciec miał umieć opowiedzieć dzieciom, dlaczego obchodzą Paschę (2. Mj. 12:26) i święto przaśników (13:8). Miał też nauczać dzieci Bożych przykazań (5. Mj. 11:19) przy wykonywaniu codziennych zajęć (5. Mj. 6:6-9).

Dawid zapraszał: „Pójdźcie synowie, słuchajcie mnie! Nauczę was bojaźni Pańskiej!” (Ps. 34:12). Salomon stwierdza, że Przypowieści mają udzielić „młodym poznania i rozwagi” (Przyp. 1:4) i pomagać „wychować dziecko odpowiednio do drogi, którą ma iść, by nie zeszło z niej nawet w starości” (22:6). Paweł zaś w liście do Tymoteusza dziękuje Bogu za wiarę babki i matki i przypomina, że „od dzieciństwa zna Pisma święte” (2. Tm. 3:15).

Tragiczne skutki, jakie rodzi wiara w ludzką autonomię w dziele zbawienia oraz zanegowanie przymierza łaski, widać we wszystkich aspektach duchowego życia. Z tego też powodu dużo częściej niż: „Tak mówi Pan”, słyszymy: „Ja sądzę”. Jednak zrozumienie wiary w świetle przymierza nie jest możliwe bez ukazania roli łaski Bożej w dziele zbawienia. Zatem nasze zadanie polega na nauczeniu dzieci, że zbawienie wynika z Bożej łaski, a nie jest czymś, co się nam należy. Musimy je nauczyć tego, że „młodzieńcy, a także panny, starcy na równi z dziećmi, mają chwalić imię Pańskie” (Ps. 148: 12-13). Słowa Izajasza: „Kogóż by uczyć miał umiejętności? A komu da zrozumieć, co słyszał? Czyż nie odstawionym od mleka i odsadzonym od piersi? Ponieważ podawał im przykazanie za przykazaniem, przykazanie za przykazaniem, przepis za przepisem, przepis za przepisem, trochę tu, trochę ówdzie” (Iz. 28:9-10, Biblia Gdańska), stanowią wielką zachętę do rozpoczęcia religijnej edukacji już od najmłodszych lat.

Kolejną wskazówką (że przymierze należy traktować jako przekazywanie obietnic i że jest to obowiązek  rodziców wobec dzieci), są fragmenty Pisma mówiące o Bożej wierności rozciągającej się na pokolenia. Bóg chce, abyśmy opowiadali o nim „dzieciom swoim i wnukom swoim” (2. Mj. 10:2). „Tego nie zataimy przed synami ich, lecz opowiemy przyszłemu pokoleniu: Chwalebne czyny Pana i moc jego oraz cudowne dzieła, których dokonał. Związał Jakuba przykazaniami i ustanowił w Izraelu zakon, który nadał ojcom naszym, aby głosili go synom swoim, aby poznało go następne pokolenie, a synowie, którzy się urodzą, znów opowiadali go dzieciom swoim” (Ps. 78:4-6). „Opowiadajcie to swoim dzieciom, a wasze dzieci niech opowiadają to swoim dzieciom, a ich dzieci następnemu pokoleniu” (Joel 1:3). Musimy wierzyć i nauczać dzieci i wnuki, abyśmy służyli nie tylko własnemu Panu i Zbawicielowi (jakim oczywiście jest), ale „Bogu wszystkich plemion izraelskich” (Jer. 31:1).

Oczywiście samo nauczanie zasad przymierza (objawionej woli Boga) nie gwarantuje nawrócenia. Zwiastowanie Bożego zbawienia nie sprawi tego, co jest w mocy jedynie Ducha Świętego. Zarówno w starym, jak i w nowym porządku znajdujemy wiele przykładów odstępstwa wśród dzieci przymierza. Ucząc zasad przymierza, pamiętajmy o suwerenności Boga w zbawianiu. Izrael ograniczył dostęp do przymierza, zawężając krąg zbawionych do potomków Abrahama. Niestety wyznawcy teologii przymierza również czasami zachowują się tak, jakby przynależność do odpowiedniego kościoła i modlitwa przed posiłkiem wystarczały, by przekazać dzieciom obietnice przymierza. Ale tak się nie dzieje. Zbawienie, od początku do końca, pochodzi z łaski Boga. Nie zapominajmy jednak, że najlepszą bronią w walce z szatanem jest Słowo Boże, które „nie wraca do Boga puste, lecz wykonuje jego wolę” (Iz. 55:11). Nauczanie dzieci zacznijmy od podstawowych zasad wiary. Podejmijmy wyzwanie proroka Izajasza: „Ojciec synom oznajmi prawdę twoją” (38:19, Biblia Gdańska).