Język i usta

William Arnot

“Nie ma nienawiści w ustach sprawiedliwego, lecz kto rozsiewa oszczerstwa, jest głupi. Gdzie dużo słów, tam nie brak występku, lecz kto opanowuje swój język, jest roztropny. Język sprawiedliwego jest wybornym srebrem, lecz serce bezbożnych jest niewiele warte. Wargi sprawiedliwego pokrzepiają wielu, lecz głupcy umierają z powodu braku rozsądku.”
Przypowieści 10:18-21

Nie jest bezpiecznie otworzyć usta i pozwolić bez umiaru wylać się temu wszystkiemu, co kryje serce. Jeśliby źródło było czyste, nie byłoby w tym nic złego, a nawet zależałoby nam na tym, by stale dostarczało świeżej wody i to w dużych ilościach. Jednak serce jest pełne zepsucia, a z zepsutego źródła nie popłynie dobra woda. Dlatego cechą mądrego człowieka jest panowanie nad własnymi ustami. Przynosi to większą korzyść, choć bywa mniej przyjemne, niż kontrolowanie ust bliźniego. Jeśli otworzymy drzwi na oścież i pozwolimy emocjom na bieżąco przez nie ulatywać, to na pewno wiele naszych słów będzie złych i wyrządzi wiele zła. Kto nie panuje nad uczuciami rodzącymi się w jego sercu, ten powinien przynajmniej panować nad językiem. Ważcie słowa – tych, które są warte tego, by wyjść na świat, nie jest wiele i muszą być starannie dobrane.

Zamykanie ust nie przychodzi łatwo, ale daje wiele korzyści. Wymaga ćwiczenia, ale na dłuższą metę zawsze się opłaca. Kiedy burzą się emocje, to naturalne jest popuszczenie cugli i pozwolenie, by z ust wytrysnął potok cierpkich słów – choć naturalne, nie jest to dobre. Przyjemne dla ciała, ale obraźliwe dla Boga i szkodliwe dla bliźnich. Uważaj więc, ściągnij cugle i nie pozwól, by jakiekolwiek niepotrzebne lub pyszne słowo wyszło z twoich ust. Tłum złe myśli rodzące się w umyśle, aby złe duchy, które trapią cię, nie ucieleśniły się i nie psuły krwi innym.

“Język sprawiedliwego”, czyli jego mowa, to “wyborne srebro”. Srebro jest czyste, jasne i odporne na zniszczenie. Można je spokojnie przyłożyć do ciała zarówno na zdrowe, jak i chore miejsce. Pewne narzędzia chirurgiczne, które wchodzą w kontakt z krwią, muszą być wykonane ze srebra. Inne metale podatne na korozję mogłyby zanieczyścić ranę. Srebro nie kąsa jak żmija i nie pozostawia w ciele trującego jadu. Podobnie, kiedy zajdzie potrzeba, język sprawiedliwego jest bezpiecznym instrumentem, by dokonać operacji na zbolałej duszy brata. Łagodna odpowiedź uśmierza gniew. Prawda dokonuje potrzebnej przemiany, a zaprawiona miłością nie pozostawi śladów gorączki. Podczas gdy uszczypliwy i zdradliwy język jest przekleństwem dla tego, kto go używa, i jego ofiary.

Mówi się o srebrnej wstędze, mając na myśli rzekę widzianą z góry i wijącą się między łąkami. Jej brzegi są żyzne i zielone. Podobny widok ukazałby się nam, gdybyśmy z góry mogli spojrzeć na strumień miłości i prawdy płynący z ust sprawiedliwego i użyźniający ludzkie życie począwszy od nowego narodzenia aż po horyzont wieczności. Jak srebrna wstęga wije się słodko i łagodnie na ciemnym gruncie życia, a oba brzegi porasta dobroć.

“Wargi sprawiedliwego pokrzepiają wielu.” Sprawiedliwi sami będąc pokrzepieni przez Boga, mogą pokrzepiać innych. Chleb życia rozdzielany przez uczniów nie jest jak zwykły chleb – im więcej go rozdajesz, tym więcej masz dla siebie. To chleb błogosławiony przez Jezusa – chleb z nieba, którym jest sam Jezus. Kiedy weźmiesz go z jego dłoni i na jego rozkaz nakarmisz nim trzy tysiące, w twoich dłoniach pozostanie więcej niż miałeś na początku. Cuda Jezusa posiadały zarówno ducha, jak i ciało. Duch ukryty był w czynie, a czyn zawierał ducha. Jezus karmiąc tysiące przy pomocy dwunastu, przygotowywał ich do apostolskiej posługi. Jak ich ręce rozdawały chleb dla wzmocnienia ciała, tak ich usta miały karmić dusze chlebem życia, który zstąpił z nieba. Zaszczytne to powołanie. Uczniowie Jezusa byli powołani do tego, by pośredniczyli między źródłem życia a ginącymi ludźmi. On pobłogosławił i złamał chleb życia, ale to uczniowie brali z jego rąk i rozdawali ten chleb. Usta chrześcijanina muszą być źródłem poznania płynącego ze skarbnicy serca.

Oto wzajemne powiązanie wiary i miłości – zaufanie Zbawcy Jezusowi i czynny wysiłek dla dobra bliźnich. Wiele od niego otrzymując, poczujesz potrzebę dzielenia się z innymi. Dzieląc się z innymi, będziesz odczuwał potrzebę czerpania z jego bogactwa. Którzy spoczywają w Chrystusie, doświadczą słodkiej potrzeby czynienia dobra innym. Którzy czynią dobro innym, muszą trwać w Chrystusie jak latorośl w krzewie.

“Głupcy umierają z powodu braku rozsądku” – ani nie są pomocą dla innych, ani nie mogą samo sobie pomóc. Nie zabrali oleju do lamp, których światło przygasa.

Artykuł ukazał się w numerze 1/2001 „Reformacja w Polsce”.